„Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci go zabiją…”. Bóg-człowiek wydany w ludzkie ręce. Najpierw były to czułe ręce Matki. Ale już wtedy, gdy był w
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
To, że się starzejesz wcale nie znaczy, że musisz dorosnąć! Supergwiazdy komedii - Adam Sandler, Kevin James, Chris Rock, David Spade i Rob Schneider - jako przyjaciele z dzieciństwa, którzy spotykają się po latach, aby jeszcze raz przeżyć szaloną przygodę.
rece mi opadaja jak czytam niektore wypowiedzi. to jest bajka dla dzieci a nie dla doroslych wiec nie wiem skad tak glupie wypowiedzi jak ''dinozaury nie mialy skrzydel'' moje dziecko bardzo lubi ten film i ma bawic przedewszystkim dzieci a nie stare byki.
Domki Śnieżka. Bukszpanowa 3, 58-560 Wojcieszyce, Polska – Doskonała lokalizacja – pokaż mapę. 9,3. Znakomity. 188 opinii. Super mili gospodarze, widok na góry, lokalizacja w absolutnej ciszy i spokoju, czyli to, czego nam było trzeba. Ogrodzony ogródek z leżaczkami i grillem dopełniały …. Ewelina Polska.
Szybko więc zamknęła drzwi. Decyzję podjęła błyskawicznie, bez wahania. Skoczyła z wieży. Nic nie dały nawoływania rycerzy. W jej pokoju znaleziono aksamitną chusteczkę z inicjałami, a na niej wypisane: „chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie, Dla was to igraszka, nam idzie o życie!”.
Po usłyszeniu wyroku śmierci 15 marca 1948 r. szepcze do siostry swej żony Eleonory Ostrowskiej: „Ja już dłużej żyć nie mogę. Mnie wykończono. Bo Oświęcim to była igraszka”.
VTga. fot. Adobe Stock, contrastwerkstatt Pamiętam swój pierwszy dzień w pracy. Byłam bardzo szczęśliwa, że udało mi się ją zdobyć. Przyjechałam ze wsi do dużego miasta i okropnie się bałam. Wszystko wydawało mi się takie obce, czułam się prowincjonalną gąską. W dodatku dopiero co zaczęłam studia, nie miałam żadnego doświadczenia. Idąc na rozmowę kwalifikacyjną, myślałam, że mnie odrzucą. Tym bardziej że kobieta, która ze mną rozmawiała, była strasznie zasadnicza, taka… zimna i wyniosła. Ale udało się! Spodziewałam się zobaczyć ją znowu przy podpisywaniu umowy, tymczasem za za biurkiem siedział młody facet. Na jego widok zachowałam się jak kretynka. Nawet nie chodzi o to, że był przystojny. Po prostu… oczarował mnie. Zadurzyłam się od pierwszego wejrzenia! Nie mam pojęcia, co on sobie o mnie pomyślał i czy zauważył moje zmieszanie. Kiedy weszłam, wstał, przywitał się ze mną i poprosił, żebym usiadła. – Witamy w firmie – uśmiechnął się. – Miło mi panią poznać. Proszę, tu są gotowe papiery, tak jak się pani umawiała z panią Basią – etat na okres próbny i na razie taka stawka. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to potem umowa na czas nieokreślony i podwyżka. Wszystko się zgadza? Rzuciłam okiem w papiery i skinęłam głową, choć właściwie nie wiedziałam, co tam było napisane. Cały czas próbowałam zapanować nad swoimi emocjami. Rozum odzyskałam dopiero wtedy, gdy wyszłam z jego gabinetu. Kiedy wróciłam do biura, dziewczyny zapytały, co i jak. – Spoko – mruknęłam. – Tylko zdziwiłam się, bo rozmawiałam z facetem… – No tak, z prezesem, a z kim miałaś rozmawiać? – zdziwiła się z kolei Jola, moja bezpośrednia przełożona. – Myślałam, że z tą kobietą, która mnie zatrudniała… – wzruszyłam ramionami. – Z Baśką? Nie, ona jest personalną. To znaczy, my tak na nią mówimy – wyjaśniła mi. – Zarządza zasobami ludzkimi czy jakoś tak. No, zajmuje się właśnie rozmowami kwalifikacyjnymi, szkoleniami i takimi tam. Ale to prezes zatrudnia, on podpisuje umowy. Zaproponował mi podwózkę Próbowałam się czegoś o nim dowiedzieć, udając, że to tylko czysta ciekawość. Mam nadzieję, że się przy tym nie czerwieniłam! – Fajny jest, chociaż taki… skryty – opowiadała Jolka przy śniadaniu. – Chyba samotny, w każdym razie żony nie ma. I w ogóle to równy gość. Nie czepia się, nie zwalnia, nawet premie daje. Po raz kolejny zobaczyłam go dopiero po miesiącu. Siedziałam wtedy w pracy sama, po godzinach, bo się nie wyrabiałam. On wychodził i zajrzał do biura, gdyż zobaczył zapalone światło. – A co pani tu jeszcze robi? – zapytał, wkładając płaszcz. – Zamykamy, do domu. – Ojej! – zmartwiłam się szczerze. – A ja mam jeszcze tyle pracy! – Robota nie zając, nie ucieknie – stwierdził prezes. – Szybciutko, proszę się zbierać, bo muszę wszystko pozamykać. Zostawiłam papiery i pozbierałam swoje rzeczy. Czekał na mnie przy drzwiach. – A samochód pani ma? – spytał, kiedy wychodziliśmy. – Może panią podrzucić? – Nie mam – zawahałam się. – A dokąd pan jedzie? Jak w stronę miasta, tobym się zabrała. Mieszkam na Ochocie. – A to po drodze. Podwiozę panią. Dobrze prowadził. Spokojnie, równo. W ogóle był taki spokojny… Przez cały czas wypytywał mnie, co robię w czasie wolnym, jak mi się mieszka w Warszawie i skąd pochodzę. Gdy usłyszał, że z okolic Dęblina, uśmiechnął się. – Mój dziadek się tam urodził – powiedział. – Mieszkał w takiej małej wsi, Skoki czy Skoków… Nie pamiętam. Lubiłem słuchać wieczorami jego opowieści. Dobrze mi było w tym samochodzie. Padał deszcz, a tu tak ciepło i sucho. Jacek – tak kazał na siebie mówić prezes – dużo opowiadał o swojej rodzinie. Jego głos był miękki, kojący. Mało brakowało, a zasnęłabym! – Gdzie teraz? – zapytał, gdy już podjechaliśmy na moje osiedle. – Ależ ja sobie dojdę, nie trzeba… – było mi głupio, bo miał mnie podrzucić, a on mnie podwiózł pod sam dom! – Gdzie dojdziesz?! Deszcz leje, podwiozę cię, to nie problem – odparł. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu parasola, ale – niestety – został w przedpokoju. Jacek bez słowa wyłączył silnik, wyszedł i otworzył mi drzwi, rozpościerając nade mną swój parasol. – Dziękuję. Naprawdę – powiedziałam, wyciągając rękę na pożegnanie. – Nie ma za co – uśmiechnął się i przytrzymał ją przez chwilę. – Do jutra. Jestem kretynką, ale byłam szczęśliwa! Nie, żebym sobie coś wyobrażała. Po prostu mi pomógł. Lecz mimo wszystko… Odtąd Jacek często mnie podwoził, zwłaszcza gdy zostawałam dłużej w pracy. I muszę przyznać, że zdarzało mi się czasem przeciągać robotę… Cieszyłam się za każdym razem, gdy mogłam siedzieć z nim sam na sam w samochodzie, gdy rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tam był szefem, tu… Czy ja wiem? Kumplem? Doradcą? Mentorem? Zaczęło się od rachunkowości Często wypytywał mnie o studia. Kiedyś przyznałam się, że mam problem z rachunkowością. Następnego dnia przyniósł mi do biura podręczniki i notatki. – To moje jeszcze ze studiów – wyjaśnił. – Może ci się do czegoś przydadzą? Gdy tylko wyszedł, dziewczyny natychmiast się na mnie rzuciły. – Co jest? Przyznaj się – zapytała Jolka. – Wy coś… tego? – dorzuciła Marzena. – Nie, co wy gadacie?! Podwiózł mnie do domu, rozmawialiśmy i powiedziałam, że nie rozumiem rachunkowości – tłumaczyłam się, czując, jak palą mnie policzki. Jakoś je to przekonało. Gdyby wiedziały, co było potem, tak łatwo by nie odpuściły. Bo od rachunkowości się zaczęło. Kilka dni później Jacek znowu mnie odwoził. Zapytał, jak sobie radzę. – Nie wszystko rozumiem – pokręciłam głową. – Teorię niby znam, ale gdzieś robię błąd… No nic, egzamin w sobotę po południu, to jeszcze jest chwila. – A może… – zaczął odrobinę niepewnie. – A może mógłbym ci pomóc? – Jak? – zdziwiłam się. – Już mi pomogłeś, twoje notatki są świetne. – Dobry byłem z rachunkowości. Może ci wytłumaczę? Na przykład jutro, po pracy. Dziś muszę wracać, bo mam umówioną wizytę z kotem u weterynarza. Ale jeżeli mówisz, że wszystko rozumiesz, to tylko kwestia znalezienia błędu. Nie mogłam się doczekać tego piątku. Nieważna ta rachunkowość, ale ON miał do mnie przyjść! Oczywiście w czwartek wieczorem, zamiast się uczyć, pucowałam mieszkanko i piekłam ciasto. A w piątek w pracy siedziałam jak na szpilkach. „Niech już wszyscy sobie pójdą” – myślałam. Lecz tym razem Jacek już o zadzwonił na mój numer służbowy. – Jak nie masz nic bardzo pilnego, to się zbieraj – powiedział. – Egzamin jest ważniejszy niż faktury, szkoda czasu. Wstałam więc i powiedziałam Jolce, że muszę już wyjść, żeby się uczyć. – Uprzedzaj mnie wcześniej następnym razem – mruknęła niezbyt zadowolona. – Musisz to nadrobić w poniedziałek. – Jasne – byłam tak szczęśliwa, że Jacek spędzi ze mną wieczór, że nie przeszkadzał mi nawet jej protekcjonalny ton. Długo zapamiętam tamte pierwsze chwile spędzone z nim sam na sam... Po pierwsze, okazał się znakomitym nauczycielem. Po drugie, widziałam, że naprawdę się martwi, czy zdam. A po trzecie… No właśnie, po trzecie, to kiedy już skończyliśmy się uczyć, został jeszcze dłuższą chwilę. Chwalił ciasto, słuchaliśmy muzyki i widziałam, że wcale nie ma ochoty wychodzić. Było późno, kiedy wstał z fotela z wyraźnym ociąganiem. – Musisz się wyspać – powiedział. – Będę trzymać kciuki. Daj znać, jak ci poszło. I… pocałował mnie na pożegnanie! To jakiś cud, że w ogóle mogłam się skupić na egzaminie, bo nagle cała ta rachunkowości przestała być ważna! Zadzwoniłam do niego, że zdałam, a on zapytał, czy chcę to jakoś uczcić. Od tego wieczoru wszystko się zaczęło. Do niczego wówczas nie doszło – po prostu siedzieliśmy w przytulnej knajpce i opijaliśmy mój sukces. Lecz to wtedy mi powiedział, że chciałby ze mną być… W pracy szybko się zorientowali. – Nie chcę się wtrącać, ale ty się lepiej zastanów – zagadnęła mnie Jolka podczas lunchu. – To jest szef. Starszy od ciebie. Na pewno bardziej obeznany w pewnych sprawach. Zresztą z szefem w ogóle nie jest fajnie flirtować. A ty jesteś młoda i niedoświadczona. Moja mama powiedziała mi wprost: – Córciu, ty jesteś dziewczyna ze wsi, a on prezes z miasta. Pobawi się tobą, a potem zostawi i tyle. A nie daj Boże, dziecko z tego będzie! Nie jestem naiwna, nie wierzę w bajkę o Kopciuszku. Ale wierzę w miłość. I widzę, jak Jacek mnie na patrzy, jak mnie traktuje. Wcale nie ciągnie mnie do łóżka, nie bawi się moim kosztem. Ja go kocham, on mnie chyba także. Z drugiej strony, życie potrafi być okrutne… Kto zatem ma rację? Jolka i mama czy moje serce? Czytaj także:„Córka wpadła w depresję po tym, jak chłopak zostawił ją z dzieckiem. Musiałam zająć się wnuczką i dzięki temu odżyłam”„Żyliśmy spokojnie i biednie, aż mąż zaczął się zadłużać. Córce spodobało się, że tatusia stać na jej kaprysy”„Grałam szczęśliwą singielkę, a w rzeczywistości cierpiałam w samotności. Nie miałam nawet komu powiedzieć >>dobranoc<<”
Więcej wierszy na temat: Dla dzieci « poprzedni następny » Piotruś Pan zamiast rąk ma skrzydła Guliwer gdzieś po morzach gna Mały Książę Różę kocha Ania wierzy w marzeń świat Calineczka mieszka w kwiatach miód Puchatek zwęszył znów a Marysia gęsi pasie Łucja Prus życzy słodkich snów oddaj im się dziś w opiekę póki dzieckiem jesteś wciąż łatwiej będzie żyć na świecie gdy otoczy Cię przyjaciół krąg Dodano: 2008-01-18 12:28:19 Ten wiersz przeczytano 534 razy Oddanych głosów: 7 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Moje dzieci często zwracają uwagę innych. Najpierw rzuca się w oczy to, że mamy trzy dziewczynki. Ludzie zaczepiają, zachwycając się ładnymi pociechami. To miłe. Najczęściej jednak na pierwszy plan wysuwa się fakt, że mamy bliźniaczki. Czasem ubieram je tak samo, bo zwyczajnie to lubią i gdy jednej założę żółtą bluzkę, a drugiej zieloną to mamy bunt na pokładzie. Nie szarpię się z nimi o to. Pewnie gdy dorosną to będą chciały wyglądać inaczej, więc nie ingeruję w ich wybór. Poza tym to tylko dzieci. I tylko ubranie. Kiedy jednak maszerują przed nami dwie wielookie blondynki ubrane w jednakowe sukieneczki, ludzie zwracają na nie uwagę. Większość po prostu się uśmiecha. Część głośno komentuje: „O popatrz, bliźniaczki!”. Takich sytuacji mieliśmy w tym roku nad polskim morzem mnóstwo. Czy mi to przeszkadza? Wcale. Zdarza się jednak, że na środku ulicy trafia mnie szlag. Mija nas starsza pani. „Jakie ładne dziewczynki! To bliźniaczki?”. Pytanie standard, więc mnie nie rusza. Odpowiadam grzecznie. Wtedy pani pochyla się nad moimi córkami : „A jak macie na imię?” Paula od razu chowa się między moimi nogami. Lila łapie za rękę tatę i zasłania ręką twarz. „Takie duże dziewczynki i się wstydzą?” – pani się oburza. „A dacie cześć?”. Moje maluchy jeszcze bardziej skręcają się w sobie. Pani patrzy na mnie licząc na to, że je zachęcę albo zmuszę do przywitania się. Ale na marne. Nie reaguję. Dlaczego? Bo moje dzieci są wstydliwe. Tak samo jak nieśmiała była ich siostra, a teraz wyrosła na przebojową dziewczynę. Nie zmuszam swoich dzieci do czynności, na które nie mają ochoty. Dla starszej pani to było tylko „cześć”, dla moich dzieci mogło to być równoznaczne z „możesz stanąć na uszach?”. Być może cała sytuacja wydała się niegrzeczna. Nie zastanawiam się nad tym. Z drugiej strony obca osoba nie powinna liczyć na to, że wezmę rękę dziecka i podam jej ją, bo ona miała na to ochotę. Nie czuję też potrzeby w obecności dzieci tłumaczyć komuś, że są nieśmiałe albo przepraszać za ich zachowanie. Takie sytuacje roją się na co dzień i niestety nie dotyczą tylko ludzi spotkanych na ulicy. Spotkanie rodzinne. Jakaś uroczystość, święta, urodziny. I nagle słyszę: „A umiesz już liczyć do dziesięciu?”, „A co to za kolor? Nie wiesz? A ten? No powiedz, który to czerwony?”, „A mama już nauczyła cię jakiegoś wierszyka?” Moje dziecko ewidentnie nie ma ochoty pokazywać, że zna wszystkie kolory, że liczy albo recytuje. Ja znów milczę, a w oczach innych widzę nadzieję na to, że zmuszę swoje dziecko do bycia małpką z cyrku. Nic z tego. Jeśli będzie miało ochotę to nawet szpagat pokaże, jeśli nie to włączcie sobie wiadomości w tv, tam dają niezły cyrk. Nikt nigdy nie zmusi moich dzieci do niczego. Nie pozwolę na to. Wcale nie dlatego, że jesteśmy zadufani w sobie i nosimy wysoko głowy. Zwyczajnie nie czuję potrzeby chwalenia się nimi, pokazywania ich zdolności i robienia z nich pacynek, by ktoś mógł pociągać za sznurki. Czasem, gdy ktoś chce przywitać się z dziewczynkami, próbuję po prostu zapytać czy mają na to ochotę. Bo być może chcą, ale nie pozwala im na to nieśmiałość. Nie mają przecież z tym problemu, gdy wita się z nimi osoba, którą znają. Kiedy jednak słyszę stanowcze „nie” lub widzę, że mała chce zapaść się pod ziemię, nie zmuszam i nie namawiam. Trzyletnie dziecko ma prawo się bać, ma prawo nie chcieć, ma prawo odmówić. I to wcale nie dlatego, że jest źle wychowane lub niegrzeczne. Szkoda, że część dorosłych tego nie rozumie.
Jacek Kawalec (ur. 1961) jest aktorem teatralnym, filmowym, telewizyjnym i dubbingowym, prezenterem telewizyjnym i wokalistą. Znany jest z prowadzenia programu „Randka w ciemno” czy roli nauczyciela Tomasza Witebskiego w serialu „Ranczo”. Wiek: 60 lat(a) Wzrost: 176 cm Instagram: @jacek_kawalec Jacek Kawalec – życiorysJacek Kawalec – żona, dzieciJacek Kawalec – ciekawostkiŹródła Jacek Kawalec – życiorys Jacek Kawalec urodził się 29 września 1961 roku w Warszawie. Wczesne lata i wykształcenie Będąc dzieckiem uczęszczał do szkoły muzycznej, w klasie fortepianu. Chociaż jej nie ukończył to jednak prawie sześć lat edukacji muzycznej ma za sobą. Jako dziecko śpiewał w chórze w szkole muzycznej. Po przejściu mutacji śpiewał w chórze harcerskim, który wykonywał głównie repertuar klasyczny. Występował z chórem w Operze Narodowej, w „Borysie Godunowie”. Dzięki temu znalazł się w Teatrze Dramatycznym, który był wtedy kierowany przez Gustawa Holoubka. Trafił do „Nocy Listopadowej”, co dało mu możliwość oglądać pracę największych wówczas artystów sceny polskiej – Gustawa, Andrzeja Szczepkowskiego, Zbigniewa Zapasiewicza, Piotra Fronczewskiego, a także młodziutkiego Marka Kondrata. Patrząc z bliska na pracę tych aktorów podczas prób, był pewny, że sam chce wybrać taką drogę dla siebie. W związku z tym podjął kształcenie na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Absolwentem tej uczelni został w 1984 roku. Podczas studiów chętnie korzystał ze szkolnej ciemni, gdzie godzinami taplał się w wywoływaczach i utrwalaczach, aby coś ciekawego wyszło z jego zdjęć. Kariera aktorska Na scenie debiutował końcem 1983 roku. W latach 1984-86 współpracował z warszawskim teatrem Komedia, a od 1987 roku do 2002 z teatrem Polskim. Aktora można było także oglądać na deskach takich warszawskich teatrów jak: Syrena, Ochota, Na Woli, Bajka, Capitol, Palladium czy Kamienica. Na małym ekranie debiutował w 1985 roku rolą w serialu Żuraw i czapla. Tego samego roku po raz pierwszy pojawił się na dużym ekranie, grając w filmie wojennym „Okruchy wojny” (1985). Wystąpił w wielu charakterystycznych rolach w serialach TVP, zagrał cinkciarza w „Zmiennikach” (1986). Pojawił się także w filmach kinowych: w komedii „O rany, nic się nie stało!!!” (1987), jednak prawdziwą popularność zdobył jako prowadzący program w TVP1 „Randka w ciemno” (1992–1998). Choć programu, który bił w latach 90. XX wieku rekordy popularności, nie ma już od dawna na antenie to ludzie nadal z nostalgią go wspominają. Jacek Kawalec w wywiadzie dla zdradził jeden olbrzymi mankament programu: „Przede wszystkim to, że główni jego redaktorzy uparli się, żeby występujący uczestnicy mówili poprawną polszczyzną. W związku z czym wymyślili sobie, że będą im pisać teksty…„ W następnych latach występował w serialach Polsatu: „I kto tu rządzi” (2006) oraz „Halo Hans!” (2007). Kolejną rolą, która przyniosła mu dużą popularność było wcielenie się w postać polonisty Tomasza Witebskiego w popularnym serialu TVP1 „Ranczo” (2006–2009, 2011–2016). Jacek Kawalec jest bardzo aktywny jako aktor dubbingowy. Podkładał głos do postaci Zdzicha w kolejnych seriach „Epoki Lodowcowej”. Poza tym jego głos można było usłyszeć w takich filmach animowanych jak: „Anastazja” (1997) czy „Dawno temu w trawie” (1998). Kariera wokalna Jacek Kawalec jest nie tylko aktorem, ale i wokalistą. W 1995 roku nagrał płytę z sonetami Szekspira w rockowych aranżacjach pt. Be My Love – Shakespeare. Promował płytę poprzez widowisko „Miłość to nie igraszka czasu”, które zostało nominowane do nagrody „Złotej Róży” na Światowym Festiwalu Programów Telewizyjnych „Róże Montreux”. Poza tym grywał koncerty o tytułach: Muzyczne twarze Jacka Kawalca, Joe Cocker – śpiewa Jacek Kawalec czy Niezapomniany Joe Cocker (jego występy można obejrzeć na YouTube). Brał także udział w musicalu Karol – życie Jana Pawła II. Myśli o nagraniu autorskiej płyty w charakterze rockowym. Jacek Kawalec – żona, dzieci Żona Jacka Kawalca to Joanna, która jest teatrologiem, gdyż ukończyła wydział wiedzy o teatrze na PWST. To właśnie na studiach się poznali. W 1985 roku na świat przyszła ich córka Kalina. Jacek Kawalec miał wtedy 24 lata, a pensja w Teatrze Komedia nie należała do wysokich, dlatego zaczął wyjeżdżać do pracy dorywczej w USA i Norwegii. Rzadko widywał rodzinę, jednak wiedział, że dzięki zarobionym pieniądzom, będą mogli kupić mieszkanie. Jego relacje z córką nie zawsze były najlepsze. W 1998 roku urodziło się drugie dziecko Jacka i Joanny – syn Kajetan. Kalina miała wtedy 12 lat i przechodziła okres buntu, co też nie działało dobrze na relację z ojcem. Dopiero po latach Kalina i Jacek się zaprzyjaźnili. Córka wspierała rodziców, gdy przez niekompetencję urzędników byli bliscy utraty mieszkania. Przez lata walczyli o lokal, co żona Jacka przypłaciła załamaniem nerwowym. W końcu przez moment mogli się cieszyć spokojem i byciem razem, jednak wkrótce Kalina wyemigrowała do Anglii. Kalina Kawalec na co dzień mieszka w Londynie, gdzie mieszka i pracuje od ponad 10 lat w branży filmowej. Pracowała przy produkcji „Księga dżungli”, która została nagrodzona Oscarem. W 2018 roku poślubiła Amerykanina. Kajetan Kawalec także wyjechał do Londynu, gdzie studiuje produkcję muzyczną. Żeby sfinansować swoją naukę, przez kilka dni w tygodniu pracuje w restauracji. Jacek Kawalec – ciekawostki Uczestniczył w programach rozrywkowych takich jak: Taniec z gwiazdami (2007), Jak oni śpiewają (2008) i Twoja twarz brzmi znajomo (2014). W komedii kinowej z 2002 roku pt. „Krzyżacy 2” zagrał… prowadzącego teleturniej. Źródła Zdjęcie pochodzi z portalu Autorem jest Rafał Latoszek. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi:
Opis Informacje dodatkowe Opinie (0) Wysyłka i dostawa O książce Czy naprawdę w dzisiejszych czasach wychowujemy tyranów? Jak wspierać dziecko w nabieraniu samodzielności i odpowiedzialności? Jak budować z nim zdrowe relacje? Jak uchronić je przed nałogami? Co robić, gdy stres związany ze szkołą je przytłacza? Czy dziecku w tym wieku możemy już pozwolić zostać samemu w domu, pójść do sklepu lub jeździć autobusem? Dziecko przyjaźni się z niewłaściwymi osobami – interweniować czy nie? Czy powinniśmy karać je za niewłaściwe zachowanie? A jeśli nie, to co zamiast kar? Co robić, gdy nasze własne dziecko oszukuje lub kradnie? Jeśli jesteś rodzicem dziecka w wieku od 5 do 10 lat, z pewnością mierzysz się z przynajmniej niektórymi z tych pytań. Danielle Graf i Katja Seide od 2013 roku piszą razem najpopularniejszego niemieckiego bloga o rodzicielstwie: Stale korespondują ze swoimi czytelnikami i udzielają im porad, same także wychowują dzieci, dlatego doskonale znają wyzwania, przed jakimi rodzice stają każdego dnia. Wykorzystują swoją dogłębną wiedzę pedagogiczną i doświadczenie, by wyjaśnić nam zachowania naszych dzieci i dostarczyć narzędzi, które pomogą nam poradzić sobie w trudnych chwilach. Piszą w sposób lekki i przystępny, omawiając sytuacje z codziennego życia rodzin. Ich pierwsza wspólnie napisana książka Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału. Jak przetrwać fazy buntu i nie zwariować od 2017 roku znajduje się na listach bestsellerów Der Spiegel i gdzie ma ponad 3 000 pozytywnych opinii. Sprzedała się już w ponad 200 000 egzemplarzy i została przetłumaczona na kilka języków. Oto ich druga książka, która także znajduje się wśród najpopularniejszych książek dla rodziców w Niemczech i doczekała się już kilku zagranicznych wydań. Ta książka ma na celu przywrócenie rodzicom bezwarunkowej akceptacji względem ich dzieci bez zamartwiania się. Pokażemy, że rzekomo antyspołeczne czy wręcz despotyczne zachowanie wynika z tego, iż dziecko w tym przedziale wiekowym uczy się wielu rzeczy, i nie jest to aż tak niepokojące, jak myślą dorośli i jak można przeczytać w niektórych poradnikach. Wyjaśnimy, dlaczego nasze dzieci czasem nas nie słuchają albo wręcz celowo nas prowokują, a także co możemy zmienić, by sytuacja się poprawiła. Opowiemy, czym jest rodzicielstwo bliskości, oraz pokażemy, że ze względu na zbliżający się już wtedy okres dojrzewania przedział wiekowy od pięciu do dziesięciu lat stanowi niezwykle ważny etap rozwoju, którego znaczenie, niestety, wciąż zbyt często się pomija. – Danielle Graf i Katja Seide Ponad 800 pozytywnych opinii na Mam troje dzieci (8, 5 i 3 lata) i wiele wskazówek zawartych w książce wprowadziłam do naszego codziennego życia. Wspólne życie jest o wiele bardziej relaksujące, mogę to tylko polecić każdemu! – Elena Książkę czyta się bardzo łatwo i płynnie. Jest tak dobrze napisana, a przykłady są tak prawdziwe i przemawiające, że nie trzeba się przez nią przegryzać, jak w przypadku innych, ciężkich teoretycznie poradników. To książka, która niewiarygodnie skłania do refleksji i natychmiast zaczynasz włączać to, co właśnie przeczytałeś, do swojego codziennego życia. I to działa! Od razu w naszej rodzinie, na którą składa się trójka dzieci, zapanowała harmonia. Właśnie tę harmonię jakiś czas temu powoli zaczynaliśmy tracić… Bardzo dziękuję za tę wspaniałą książkę! – Samantha Przeczytałam już tom pierwszy, a teraz ten. Ta książka zaoszczędziłaby mi wielu stresów związanych z moimi dziećmi. Podarowałam ją więc w prezencie synowej, ponieważ mój wnuk, który ma 6 lat, jest właśnie na tym etapie. Dzięki niej jestem jeszcze bardziej zrelaksowana w kontaktach z moim maleństwem. Nie trzeba przyjmować ani wdrażać wszystkiego, co jest w książce, ale można lepiej zrozumieć dzieci w tym wieku. Przeczytaj więc, zastanów się, a potem sam zdecyduj, jak chcesz postąpić. Ale zdecydowanie przeczytaj. – Onris Jestem bardzo entuzjastycznie nastawiona do tej książki. Pomogła mi w pełnieniu roli matki i nabraniu większej pewności siebie jako rodzic kierujący się potrzebami dzieci. Wspaniała książka… cudowna. Często może być nawet “ogólnie stosowana” – tzn. także w sposobie, w jaki dorośli postępują ze sobą. – Cathleen […] Danielle Graf i Katja Seide odniosły taki sukces, że są już nazywane niemieckimi Jesperami Juulami! – Brigitte Mom Autorkom udało się w sposób precyzyjny, szczegółowy, a jednocześnie żywy opisać etapy rozwoju dzieci w wieku od 5 do 10 lat. […] Podejście ukierunkowane na rozwiązania dostarcza także pomysłów na to, jak w przyszłości inaczej rozwiązywać własne trudności. Książka jest skierowana przede wszystkim do rodziców, jednak jest godna polecenia także dla pracowników oświaty, ponieważ odświeża wiedzę zawodową. – Kathrin Hohmann Dowcipne relacje osobistych doświadczeń są balsamem dla dusz zestresowanych rodziców. – Danielle Graf i Katja Seide po raz kolejny zagłębiają się w skarbnicę psychologii (rozwojowej) i za pomocą ciekawych teorii i wyrazistych przykładów wyjaśniają nam, co sprawia, że dziecko jest takie, jakie jest. – Wybrane cytaty Czasem nie wystarczy kochać dziecka bezwarunkowo. Dużo ważniejsze jest mianowicie to, czy do naszych dzieci d o c i e r a, że je bezwarunkowo kochamy! Ponieważ nasze dzieci mogą polegać na tym, że kochamy je takie, jakie są, często to do nas kierują swój zły nastrój i wybuchy emocjonalne. Jesteśmy wtedy „najgłupszymi rodzicami na świecie”, chcą, żebyśmy umarli, albo marzą o natychmiastowej wyprowadzce. Za tymi niesamowicie przykrymi zdaniami wypowiadanymi przez nasze dzieci kryją się jednak ważne komunikaty, dlatego jako rodzice powinniśmy świadomie ich słuchać. Dziecko, które bije, gryzie i pluje – i nie robi tego w afekcie, lecz u m y ś l n i e – zawsze wysyła sygnał: „Jest mi źle. Pomóż mi!”. Jako duet autorek dostajemy mnóstwo pytań na temat wychowania. Najczęściej zrozpaczeni rodzice zwracają się do nas, gdy boją się, że z ich dzieckiem „jest coś nie tak”. Jeśli również należysz do tej grupy matek i ojców, mamy dla ciebie najlepszą radę w duchu rodzicielstwa bliskości. Kochaj swoje dziecko takie, jakie jest, ze wszystkimi jego dziwactwami. Szczerbate dojrzewanie – taniec na linie Wychowanie – dziecinna igraszka? Dwa sposoby na rozwiązanie konfliktu przy kolacji Czy naprawdę wychowujemy tyranów? Wyuczona bezradność Doświadczenie kompetencji Nasza własna socjalizacja – za i przeciw Kora przedczołowa – supernarzędzie Już duże, a jednak wciąż małe Nabywanie samodzielności, przyjaciele, szkoła – co naprawdę się liczy Bella – redukcja stresu u pierwszoklasistki Różnica między pragnieniami a potrzebami Czego każdy człowiek potrzebuje do szczęścia? Co robić, gdy pojawiają się trudności? Kiedy potrzeby kilkorga dzieci zderzają się ze sobą Gdy ktoś za często ustępuje Kiedy błędnie oceniamy potrzeby Dobre jest to, co działa Jak wzmocnić korzenie dziecka? Jak zbudować relację? Agresja z powodu straty Pięć filarów dobrych relacji Paula – szkoła i własna odpowiedzialność Dorośli się przeciążają Oddawanie odpowiedzialności Szkoła i prace domowe Uwaga, pułapka: pseudooddanie odpowiedzialności Zagrywka “bo ja tak mówię” Sibel – pomoc w domu Ustalanie priorytetów Podział zadań w rodzinie Właściwy stopień odpowiedzialności Ahmed – o niebezpieczeństwach w kontakcie z naturą Niepełna lista rzeczy, na które powinno się pozwalać dzieciom w wieku od pięciu do dziesięciu lat Samostanowienie szczerbatych buntowników Simon – “Nie zjem zupy!” Dzieci biorą sobie to, czego potrzebują Jedzenie jako walka o władzę Wskazówki i sposoby pomocne przy wybrednych dzieciach Marie – niesympatyczni przyjaciele Kiedy rodzice powinni interweniować? Manuel – ile czasu z telefonem jest okej? Czy powinniśmy zabraniać korzystania z gier komputerowych oraz używania konsol i aplikacji? Alexander – każde dziecko jest jedyne w swoim rodzaju Jak można trenować zachowanie pod kątem umiejętności społeczno-emocjonalnych? Jeśli nie kary, to co? Lina – “Nagle odstawiła taki numer” Niewłaściwe zachowanie – karać czy nie? Co zamiast kar? Pascal – “Moje dziecko nie słucha” Julie – kradzieże, kłamstwa i rozwój moralności Co robić, gdy nasze własne dziecko oszukuje albo kradnie? Jak rozumieć ostre słowa “Czworo uszu” dzieci i rodziców Grit – aktywne słuchanie buduje bliskość Co to jest “aktywne słuchanie”? Błędy, które można popełnić podczas aktywnego słuchania Od rodzinnej katastrofy do kompromisu korzystnego dla wszystkich Lea – “Chcę znowu czuć się dobrze w swojej skórze!” Rodzicielstwo bliskości od piątego do dziesiątego roku życia Okazywanie prawdziwych uczuć Pokazywanie własnych granic Empatia zamiast gróźb albo nagród Posłowie Towarzyszenie dzieciom z miłością między fazą buntu a dojrzewaniem Jesteście dobrymi rodzicami! O AUTORKACH Danielle Graf i Katja Seide Danielle Graf i Katja Seide prowadzą najpopularniejszy niemiecki blog o rodzicielstwie od którego nazwy tytuł wzięła ich seria książek dla rodziców Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału. Danielle jest mamą dwójki, a Katja trójki dzieci. Pierwsza książka z serii Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału. Jak przetrwać fazy buntu i nie zwariować od 2017 znajduje się na liście bestsellerów Der Spiegel. Jest także jednym z najpopularniejszych tytułów o rodzicielstwie na i została przetłumaczona na kilka języków. Kolejne części serii to Jak zachować spokój, gdy dziecko ma od 5 do 10 lat (wyd. polskie Element 2022) oraz Księga rodzeństwa (wyd. polskie Element 2022). Waga kg Wymiary 21 × 14 × 3 cm ISBN 978-83-65532-59-6 Wydawnictwo Element Data i miejsce wydania Gliwice 2022 Język polski Autor Danielle Graf i Katja Seide Tłumacz Joanna Dżdża Język oryginału niemiecki Tytuł oryginału Das gewünschteste Wunschkind aller Zeiten treibt mich in den Wahnsinn: Gelassen durch die Jahre 5 bis 10 Tylko zalogowani klienci, którzy kupili ten produkt mogą napisać opinię. CZAS WYSYŁKI Wszystkie zamówienia realizujemy w 1 - 2 dni robocze. KOSZ DOSTAWY 14 zł niezależnie od wybranej formy przesyłki. Dla zamówień powyżej 130 zł wysyłka jest darmowa! ZWROTY Zawsze mają Państwo 30 dni na zwrot zamówienia. OBSŁUGA ZAMÓWIEŃ W razie jakichkolwiek pytań zapraszamy do kontaktu!
duże dzieci to nie igraszka