Innym aspektem, który nie jest konwencjonalny, jest kształt tego zwierzęcia. Pingwiny zachęcają nas do docenienia nieznanego, do zwiększonego postrzegania, aby w ten sposób poprawić nasze życie. Pingwin może być bardzo dobrym przewodnikiem w zdobywaniu wiedzy. Niektóre pingwiny wybierają partnera i pozostają z nimi do końca życia. Pingwiny - rodzina nielotnych ptaków. Chociaż jedenaście spośród siedemnastu gatunków pingwinów żyje w ciepłych wodach u wybrzeży Australii, Południowej Afryki, Peru i Wysp Galapagos, najczęściej myślimy o nich, jako o mieszkańcach lodowatych mórz wokół Antarktyki. Pingwiny mają ciężkie kości, które pomagają im utrzymywać się na powierzchni wody. Są najlepszymi Podczas lekcji dowiecie się paru ciekawostek dotyczących niedźwiedzi polarnych i pingwinów - w przypadku tych ostatnich skupimy się na trzech gatunkach: pingwinie Adeli (białookim), maskowym i białobrewym. Zachęcam do pobrania karty pracy, którą wypełnimy podczas zajęć >>> Do zobaczenia! Pingwinisko. Pingwiny są bardzo społecznymi osobnikami. Najlepiej czują się w grupie, razem jedzą, bawią się, spędzają czas, gadają. Mają bardzo dobrze rozwinięty słuch, dlatego odnajdują się po dźwiękach. Oczy pingwinów są bardzo duże, większe niż ich mózg. Pingwiny doskonale widzą w ciemności, a na lądzie są Samice niedźwiedzi polarnych budują te nory, wydrapując tunel w śniegu, a następnie wykopując dwie komory. Samica niedźwiedzia polarnego nie wchodzi jednak w stan czystej hibernacji, ponieważ do pielęgnacji młodych wymagana jest wyższa temperatura ciała. Nigdy nie sądziłam, że w wieku mocno średnim będę tęsknić za łatwością zalewania się łzami właściwą młodym kobietom. Nie mam na myśli szlochu, ten opuścił mnie na zawsze 25 lat temu, albo jeszcze wcześniej. Nie mam łez. Nie mogę płakać i ulżyć sobie, a smutek tymczasem spowił moją duszę. Na Spitsbergenie, największej wyspie Norwegii, znajduje się Polska Stacja Polarna Hornsund. I, gdy u nas, w środku lata, termometry pokazują prawie 40 stopni Celsjusza, to na Spitsbergenie zaledwie 4,5 stopnia. Jak wygląda lato na Spitsbergenie? Ile niedźwiedzi polarnych zamieszkuje tę wyspę? Katarzyna Jaroszyńska rozmawiała na ten temat z Krystyną Kozioł, która pracuje w Polskiej CGL2BFC. W związku z globalnym ociepleniem niektóre gatunki zwierząt są zagrożone wyginięciem. Według naukowców niedźwiedzie polarne i pingwiny mogą zniknąć do końca stulecia. Według najnowszych badań opublikowanych przez czasopismo „Nature Climate Change” do końca stulecia na tzw. morskich obszarach chronionych średnia temperatura wzrośnie o 2,8 stopnia Celsjusza. Obszary te to tereny ustanowione w celu ochrony dzikiej przyrody poprzez ograniczenie działalności człowieka takiej jak rybołówstwo czy turystyka. Już teraz wiadomo, że niektóre gatunki ryb, ssaków, ptaków i bezkręgowców nie będą w stanie przystosować się do nowych warunków. Naukowcy skupili się na 8236 morskich obszarach chronionych, które obejmują około 4 proc. powierzchni wszystkich oceanów. Badacze przeprowadzili symulacje w celu zdobycia informacji o temperaturach wody oraz stężeniu tlenu. Dla każdego obszaru opracowali wspólny margines bezpieczeństwa termicznego określający punkt krytyczny, w którym większość gatunków wyginie z powodu niekorzystnych warunków bytowych. Według analiz najbardziej zagrożonymi terenami są Arktyka i Antarktyka. Wzrost temperatur w morzach i oceanach może negatywnie wpłynąć na zwierzęta przystosowane do życia w zimnym klimacie, takie jak niedźwiedzie polarne i pingwiny. Topiące się kry ograniczą zasięg polowania niedźwiedzi, a wzrost temperatur zakłóci łańcuch pokarmowy pingwinów, które żywią się krylem. Profesor John Bruno z Uniwersytetu Karoliny Północnej stwierdził, że w związku z globalnym ociepleniem przewiduje się wyginięcie wielu, jeśli nawet nie większości gatunków z morskich obszarów chronionych. – W celu uniknięcia najgorszych scenariuszy, musimy realizować redukcję emisji gazów cieplarnianych zastępując paliwa kopalne czystszymi źródłami energii, takimi jak energia słoneczna czy wiatrowa – powiedział naukowiec. Czytaj też:Morze wyrzuciło na plażę dziwne stworzenie. To ryba czy jaszczurka? Źródło: Nature Climate Change "Jeżeli lubisz wygodne i bezpieczne życie, to lepiej sobie odpuść. Ale jeśli stawiasz sobie trudne cele, jesteś zdeterminowany i wytrwale dążysz do ich realizacji, to uwierz mi, że przeżyjesz najpiękniejsze chwile" - mówi Hubert Zieliński, akrobata i miłośnik zimowych sportów ekstremalnych. Hubert jest jednym z bohaterów nowej kampanii G-SHOCK - FIND YOUR G-NIUS. Poza nim, w kampanii wystąpili Kuba Pachowicz, Bartłomiej Przedwojewski i Tomasz Kurczaba. Poniżej znajdziesz rozmowę z całą czwórką. Co znaczy dla nich życie w idei #NeverGiveUp Ekstremalni zajawkowicze narażeni są na dużo większe ryzyko niż zwykli sportowcy. Niecodzienne warunki gwarantują nie tylko dużą dawkę adrenaliny, ale i zwiększają możliwość wystąpienia poważnych kontuzji czy urazów. To jazda bez trzymanki. Ostra harówka i masa wyrzeczeń. Zawodowców to jednak nie odstrasza. To zapaleńcy, którzy dedykują swoje życie pasji. Bez żadnych kompromisów. Z myślą o takich właśnie osobach powstała marka G-SHOCK. Zegarki zaprojektowane zostały przez Kikuo Ibe. To prawdziwy wizjoner, który pewnego dnia postawił sobie za cel stworzenie zegarka, którego nie da się zniszczyć. Tak samo wytrzymali są bohaterowie najnowszej kampanii G-SHOCK - FIND YOUR G-NIUS. To czwórka prawdziwych pasjonatów, którzy nie boją się gonić za swoimi marzeniami. Przekraczają wszelkie możliwe granice i udowadniają, że #NeverGiveUp to nie puste hasło, a styl życia. W kampanii G-SHOCK wzięli udział: Kuba Pachowicz i Hubert Zieliński z kolektywu Hubi x Kubi - akrobaci i miłośnicy zimowych sportów ekstremalnych, którzy wykonali 3 tricki, których nikt na świecie do dziś nie potrafi powtórzyć, Bartłomiej Przedwojewski - były strażak i mistrz świata biegów górskich oraz Tomasz Kurczaba - fotograf i podróżnik ekstremalny, który odbył niezliczoną ilość ekspedycji, na Antarktydę, Islandię czy do Tanzanii. Porozmawialiśmy z całą czwórką i sprawdziliśmy, jak zamienić przeszkody w życiowe szanse. Hubert i Kuba Foto: Materiał partnera Kuba Pachowicz i Hubert Zieliński Jaka była droga do waszej pasji? Kuba: Zawsze towarzyszyła mi ciekawość. Jednym z głównych czynników była chęć wygranej i robienia czegoś innego. Moment, w którym moi podopieczni łapią zajawkę, jest najbardziej satysfakcjonującą rzeczą. Hubert: Ta droga zaczęła się, gdy miałem 17 lat i poznałem Kubę. On był jedyną osobą, która mówiła „tak" na każdy zwariowany pomysł, który wymyśliliśmy. Wzajemna motywacja i wsparcie sprawiły, że w bardzo krótkim czasie osiągnęliśmy poziom międzynarodowy w freeskiingu oraz zrobiliśmy 3 tricki, których nikt nigdy nie powtórzył. Czy zdarzały się wam gorsze momenty? Myśleliście kiedyś o tym, aby zrezygnować ze swojej pasji? Kuba: W swojej karierze freeski pamiętam sezon, w którym wychodził mi tylko backflip. W tańcu przez dwa lata nie mogłem wygrać turnieju. Porażki początkowo mnie motywowały, lecz po dłuższym czasie zaczynałem wątpić. Hubert: Nigdy Kuba, ale jednak nie poddałeś się Kuba: Zmieniłem mindset. Pokochałem taniec, cisnąłem dalej i samo tańczenie sprawiało wystarczająco dużo satysfakcji, by czuć się spełnionym. Zrozumiałem, że potrzebna jest determinacja i akceptacja faktu, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Ważne, aby czerpać fun, zajawkę i wrzucić na luz. Jak wkręcić się w ekstremalne sporty i aktywności? Czy sądzicie, że trzeba mieć do tego specjalne predyspozycje osobowościowe? Kuba: Myślę, że w każdym człowieku drzemie talent i pragnienie czegoś. Trzeba szukać zajawki, która to pragnienie zaspokoi. Żeby wkręcić się w ekstremalne sporty, trzeba zdać sobie sprawę, że razem z ryzykiem rośnie nagroda. Gdy rozpędzasz się z prędkością 70-80 km/h na skocznię wiesz, że coś może pójść nie tak. Gdy jednak wylądujesz, to uczucie i towarzysząca mu adrenalina jest nie od opisania. Hubert: Sporty ekstremalne zdecydowanie nie są dla każdego. Potrzebne są stalowe nerwy, ciągła walka ze strachem i pokonywanie słabości. Mocna wiara w siebie i swoje możliwości muszą towarzyszyć ci na każdym kroku. Nie ma miejsca na zwątpienie. Hubert Foto: Materiał partnera Czego wymagają od was ekstremalne aktywności? Jakie wyrzeczenia czekają na was na co dzień? Kuba: Dzięki sportom ekstremalnym daję upust swoim emocjom. Muszę się odchamić i poświrować, bo w innym przypadku jestem irytujący i obrażony. Z pewnością potwierdzi to moja żona (śmiech). Ważne jest, aby utrzymać w życiu równowagę. Hubert: Muszę cały rok pracować nad własnym ciałem, by być w formie o każdej porze dnia i nocy. Ciało jest narzędziem naszego umysłu. W zdrowym ciele zdrowy duch, więc dobrze jest zwracać uwagę na to, co się je. Właściwie zbilansowana dieta jest niezwykle ważna. Istotna jest także kwestia bezpieczeństwa - sporty ekstremalne przeznaczone są tylko dla doskonale przygotowanych zawodników. Co jest największą wadą waszego ekstremalnego stylu życia? Kuba i Hubert: Nie zaskoczymy odpowiadając, że kontuzje. Tym bardziej trzeba położyć nacisk na dobrą formę fizyczną, żeby zmniejszyć ryzyko kontuzji. Co uważacie za swój największy sukces? Kuba: Mamy kilka pozycji, którymi można się pochwalić, ale nie byłoby ich, gdyby nie decyzja o wspólnym śmiganiu, napędzaniu się i reprezentowaniu teamu Hubi x Kubi. Osobiście moim sukcesem jest czerpanie frajdy z tego, co robię i to, że mogę kogoś zarazić dobrą energią i zajawą. Hubert: To, że dwóch chłopaków z Polski z małych miejscowości swoją kreatywnością i pomysłami wyróżniło się na tle światowym osiągając milionowe zasięgi. Co byście powiedzieli wszystkim, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z ekstremalnymi aktywnościami? Kuba: Im dłużej będziesz zwlekać, tym więcej pojawi się wątpliwości. Sportów ekstremalnych jest wiele, próbuj i szukaj, aż znajdziesz coś dla siebie. Coś, czemu będziesz w stanie poświęcić cały czas, a adrenalina będzie dodawać ci energii. Hubert: Jeżeli lubisz wygodne i bezpieczne życie, to lepiej sobie odpuść. Ale jeśli stawiasz sobie trudne cele, jesteś zdeterminowany i wytrwale dążysz do ich realizacji, to uwierz mi, że przeżyjesz najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Bartek Foto: Materiał partnera Bartłomiej Przedwojewski Skąd wziął się pomysł na bieganie po górach? Do biegania po górach zainspirował mnie Kilian Jornet, hiszpański biegacz górski, który przekroczył granicę ludzkiej wytrzymałości, wbiegając na Mount Everest dwukrotnie w ciągu kilku dni. Bieganie w górach rozpocząłem w wieku 23 lat podczas nauki w szkole aspirantów Państwowej Straży Pożarnej. Motywowało mnie to, że chce być taki jak on, chcę dołączyć do elity biegaczy górskich. Pokochałem biegi górskie, ponieważ biegając po górach muszę walczyć sam ze sobą i ze swoimi słabościami. Jestem dla siebie największym przeciwnikiem. Miałeś gorsze momenty? W 2017 roku miałem kontuzję, przez którą nie mogłem biegać przez 10 miesięcy, w tym czasie robiłem wszystko, co się dało, aby jak najszybciej wrócić do biegania. Trenowałem tak ciężko, że po zakończeniu leczenia kontuzji i miesiącu spokojnych treningów biegowych wystartowałem w mistrzostwach Europy strażaków w Paryżu i wygrałem te zawody z dużą przewagą. Zobacz #NEVERGIVUP by G-SHOCK FIND YOUR G-NIUS Czy sporty ekstremalne to zajawka dla każdego? Jak zacząć? Dla mnie było to płynne przejście. Od biegania po płaskim terenie do gór. Cały czas potrzebowałem nowych wyzwań. Wraz ze zdobywaniem doświadczenia czułem się coraz pewniej, co pozwalało mi przekraczać kolejne granice. Z perspektywy czasu rzeczy, które wydają mi się teraz łatwe, na początku były dla mnie ekstremalne. Myślę, że każdy ma swoją granicę ekstremalności, którą może przekraczać. To trzeba lubić. Czego wymagają od ciebie ekstremalne aktywności? Moje życie to sport, poświęcam się temu w całości. Muszę być bardzo dobrze przygotowany do wyzwań, dlatego poświęcam temu całe swoje życie. Sporo czasu spędzam poza domem, w wysokich górach, gdzie szykuje się do kolejnych wyzwań. Do tego dochodzi odpowiednia dieta i totalny fokus na cel. Nic nie jest w stanie mnie rozproszyć i jedyne, o czym myślę, to to, aby osiągnąć sukces. To pozwala mi na całkowite poświęcenie. Widzisz jakieś wady? To, że sporo czasu spędzam poza domem, z dala od rodziny i najbliższych. A czego możemy ci zazdrościć? Poznawania świata, zwiedzania nowych miejsc, zdobywania nowych szczytów i bycia w miejscach, które dla wielu ludzi są niedostępne. Co jest twoim największym sukcesem? To, że jestem zawodowym sportowcem i robię to, co kocham. Mogę odkrywać swój organizm, jego słabości i podnosić swój poziom sportowy. Co byś powiedział wszystkim, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z ekstremalnymi aktywnościami? Trzeba zrobić ten pierwszy krok. Pamiętajcie, że najlepsza w tym wszystkim jest droga w dążeniu do pierwszych małych ekstremalnych celów. Tomek Foto: Materiał partnera Tomasz Kurczaba Od czego zaczęła się twoja pasja? W 2014 roku na jednym z wykładów usłyszałem o dalekiej krainie - Spitebergen. To wyspa w Arktyce, gdzie żyje więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi. Od tego czasu chciałem tam być, sprawdzić się w dziczy i okolicznościach bez ludzi. Pojechałem raz, drugi i tak już zostało. Rozwinęła się moja miłość do lodowych terenów:do lodowców, zimnej wody i życia bez zmartwień. Każdego roku chciałem wracać w to miejsce, sprawdzać jak zmieniły się lodowce uwieczniać to w taki sposób, w jaki to widzę. Arktyka bardzo się zmienia, szybko. Kolejnym krokiem był wyjazd na drugą półkulę, tak by zamienić groźne niedźwiedzie na słodkie pingwiny. Dopiąłem swego i stanąłem przed sprawdzianem, którym był pobyt w izolacji przez 513 dni. Zawsze było kolorowo? Czy zdarzały się momenty, że chciałeś zrezygnować? Chwile zwątpienia są naturalne. Podczas ostatniego pobytu w Antarktyce, a pobyt był dość długi, nauczyłem się z nimi radzić, przeżywać. W każdym z nas jest potrzeba bliskości, polarna pasja odcina tę potrzebę izolując nas od najbliższych. Spędzamy wiele miesięcy zdani na samych siebie, zwłaszcza w przestrzeni mentalnej. Polarystyka uczy samowystarczalności, choć pomoc innej osoby jest nieoceniona i często niezastąpiona, to i tak chcemy robić rzeczy sami, tak by udowodnić sobie i innym, że damy radę. Czasem nie jest to możliwe i następuje czas załamania. To okres, kiedy bardzo mocno dociekamy w naszej głowie czy dobrze postąpiliśmy, zwłaszcza przy ekstremalnie długich ekspedycjach. Jak sobie z tym radzić? Zawsze sobie myślę w taki sposób, że jeśli znalazłbym się na pustyni, pośrodku niczego, nawet takiej lodowej, to czy rozwiązaniem jest usiąść i czekać na to, co się stanie, czy iść dalej i walczyć. Z doświadczenia, jakie wyniosłem na wyprawach polarnych wiem, że trzeba iść dalej, co by się nie działo. Czasem jest to bardzo trudne i ciężkie, ale każdy krok to kolejny krok. Trudno mi określić to, czy jestem doskonały w tym co robię. Pewnie nie, bo jest wiele aspektów, w których muszę się doszkolić. Choć moje wyprawy nauczyły mnie cierpliwości, spokoju, zwłaszcza w sytuacjach o podwyższonym poziomie adrenaliny. Zawsze trzeba zachować spokój i zorientować się w sytuacji, czy to w szczelinie lodowej, czy pośrodku zatoki na małym pontoniku. Każde doświadczenie zmienia człowieka i uczy go tego, jak powinien zareagować. Szkoła życia, jaką niesie za sobą polarny świat sprawiła, że jestem bardziej odpowiedzialny, przemyślany i zapobiegawczy, bo przecież nikt nie pacha się specjalnie by zginąć. Myślisz, że ekstremalne zajawki są dla każdego? To oczywiście zależy od rodzaju sportu. W moim przypadku wyjazdy łączą się z niską temperaturą i dużą izolacją. Do tego potrzebna jest silna głowa i sporo samozaparcia. Ten lodowy świat został w moim sercu od razu, gdy ujrzałem po raz pierwszy lodowiec i otaczające go góry. To niesamowite być w miejscu, gdzie można policzyć wizytę ludzi na pewnie palcach jednej ręki. To daje takiego powera i kopa do działania. Można naładować baterie na jakiś czas. Nie lubię mówić, że są rzeczy, które nie są dla każdego, oczywiście są to tereny wymagające i bardzo trudne, choć przy odrobinie wysiłku wiele osób może dotrzeć w takie miejsca. Możliwe, że nie wszystkie będą tak mocno ryzykować, ale do tego to już potrzebne jest duże doświadczenie i panowanie nad swoimi myślami, koniecznie też znajomość swoich możliwości i zaufanie do samego siebie. Nie wolno panikować i popełnić błędu, a o to nie trudno. Tomek Foto: Materiał partnera A jak wygląda twoje życie na co dzień? Przed większymi wyzwaniami robię wydolność, a potrzeba jej sporo. Kiedy wiem, że mam się skupić na celu i jest już odpowiedni czas włączam tryb treningi. Jestem bardzo aktywną osobą, trzy razy w tygodniu basen, jak jest pogoda, dołączam rower, a tuż przed wspinaczką czy długim trekkingiem zaczynam biegać z oponą, którą ciągnę na lince. W mojej działce liczy się wytrzymałość, stąd większość treningów jest nastawiona na wydolność. Nie jestem przyzwyczajony do życia w wysokich temperaturach, choć można do tego przystosować organizm, to ja skupiam się na tych niższych wartościach. Regularnie oddaję się przyjemności morsowania, śpię pod namiotem i przyzwyczajamy organizm do bycia poza strefą komfortu. Dostrzegasz jakieś wady swojego stylu życia? Samotność. Wyjeżdżając na długi czas, zostawiam rodzinę, znajomych czy dziewczynę w Polsce. Nie mamy lodowców, więc wyjazdy są czymś normalnym i koniecznym. To są miesiące często bez bliskiego wsparcia innych osób, bez ciepła i z ogromną tęsknotą. Wydaje mi się, że to jest takie zamknięte koło, które ciężko przerwać. Najlepiej byłoby mieć już dwudziestoletni małżeński staż, bo wtedy to luz, a tak większość sypie się zaraz po rozpoczęciu. Miałem wiele chwil, możliwości by to przemyśleć i brak możliwości cieszenia się tym, co mnie otacza z inną osobą uważam, za najtrudniejszy chleb. To pasja pięknie wyglądająca z zewnątrz, ale jak każda rzecz na świecie, nie jest idealna w stu procentach. A co z zaletami? Czego możemy ci zazdrościć? Chyba to przebywanie właśnie w miejscach, do których bardzo ciężko się dostać i niewiele ludzi ma okazję to podziwiać. Nawet patrząc pod kątem tego, że spędza się mnóstwo czasu w takim miejscu widać jak się to otoczenie zmienia, reaguje na roczne cykle. To piękny błękit i surowość miejsc. Nieskazitelne powietrze i możliwość bycia, zagłębienia się w otoczeniu. Co uważasz za swój największy sukces? To, że nadal żyję i jeszcze nigdy w życiu się nie połamałem. Choć organizm wielokrotnie był wystawiony na wielkie przeciążenia, ryzykowne sytuacje, cały czas bez większych problemów. Może to kwestia tego, że noszę ze sobą szczęśliwego dolara, a może to, że wierzę w karmę. Ta łatwość wychodzenia z opresji sprawia, że moja pewność siebie się powiększa, a ja każdy obrany cel spełniam. Choć nie wiem, czy możemy szczęście nazwać największym sukcesem, to osiągnę go docierając na biegun południowy. Co byś powiedział wszystkim, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z ekstremalnymi zajawkami? Najważniejsze to pozytywnie myśleć, mieć otwartą głowę, patrzeć pod nogi i iść przed siebie. Nie wolno się zatrzymywać, a marzenia musimy realizować, bo inaczej będą stare, a my będziemy mieli do siebie pretensje na łożu śmierci, że czegoś nie zrobiliśmy. G-SHOCK - Find your G-NIUS Foto: Materiały prasowe Dystrybutorem marki G-SHOCK jest Grupa Zibi. Bada życie zwierząt od ponad dwudziestu lat. Łosie, jenoty, lisy, słonie morskie, to jego przyjaciele, którymi fascynacji nie ukrywa. Jeśli planujecie wybrać się na Antarktykę, to tylko z nim. Zna ją lepiej niż warszawskie Łazienki. Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Mikołaja Golachowskiego. Wszyscy powinniśmy nauczyć się raz na zawsze, że niedźwiedzie nie jedzą pingwinów? To jest bardzo często powtarzające się nieporozumienie, a media pełne są obrazków niedźwiedzi w towarzystwie pingwinów. Jeżeli chciałbym, żeby chociaż jedną rzecz zapamiętano z mojej książki, to właśnie to, że niedźwiedzie i pingwiny mieszkają na dwóch końcach świata. A gdybyś mógł wybrać trzy rzeczy, które czytelnicy powinni zapamiętać? Że przyroda jest od nas silniejsza i należy jej się bezwzględny szacunek, a to nie zawsze jest oczywiste, kiedy mieszkamy w Polsce, kiedy jesteśmy w jakimś oswojonym parku. Natomiast trzecia rzecz…to fakt, że przyroda jest od nas niezależna. To znaczy, że niezależnie od tego, kto tym rządzi, pantofelek będzie się zawsze rozmnażał poprzez podział. To jest jeden z powodów, dla których zostałem biologiem, ponieważ biologia oferuje nam znajomość niezależnej, autonomicznej rzeczywistości. Jak powstawała ta książka? Pisałeś ją gdzie popadnie? Pisałem ją wszędzie. W międzyczasie urodziła mi się córka, więc się okazało, że nie mam tak dużo czasu do dyspozycji, więc siedziałem nad tym gdzie tylko się dało. W domu, na statku, w różnych miejscach. Jak znajomi podchodzą do Twojego trybu życia? Akceptują, narzekają? To wszystko zależy od stopnia znajomości. Większość przyjaciół to docenia i wiedzą, że odnalazłem coś, dzięki czemu jestem szczęśliwy i mogę realizować swoje pasje. Natomiast rodzina raczej tego nie lubi. Ja tęsknię za moją córką i rodziną, oni tęsknią za mną, to jest największe obciążenie. Na okładce Twojej najnowszej książki jest słoń morski, który wygląda dość przerażająco. Jak to wygląda w rzeczywistości, one dają się tak po prostu czochrać? Duże słonie morskie, zwłaszcza w okresie rozrodczym są bardzo agresywne. Trzeba wiedzieć, że to jest zwierzę, które waży do 5 ton, a zęby ma długości 10 centymetrów. One próbują nas dorwać, jeśli się w ogóle zorientują, że jesteśmy w pobliżu. Generalnie to jest tak, że one leżą jeden na drugim i nawet jak je dotykam, to one nie zawsze się budzą, bo są do tego przyzwyczajone. Jeśli więc uda mi się podejść do takiego słonia i go czochrać, to często się to odbywa zupełnie bezkonfliktowo. Gorzej jest wtedy, kiedy on jest obudzony i widzi, że ja się do niego zbliżam, wtedy może reagować agresywnie. Natomiast małe słonie morskie, to zupełnie inny temat. Na początku są trochę przestraszone, ale gdy już zaczynam je czochrać, to się odprężają i same się nadstawiają. Zadanie szkolnaZadaniaPrzyroda Odpowiedzi (4) Violcia123 <3 Według mnie to dlatego że mieszkają po dwóch stronach kuli ziemskiej. o 16:43 baklaszi odpowiedział(a) o 10:11: żyją na dwóch różnych półkulach no o to chodziło baklaszi żyją na dwóch różnych półkulach o 10:12 Mtcom Bi się nie lubią :/ o 16:39 Nannie Bo miś zje pingwina, proste xd o 16:40 Nannie odpowiedział(a) o 16:41: Chyba że chodzi o to, że pingwiny mieszkaja na antarktydzie a misie na biegunie polnocnym ;] anciorkaodwtorka zapytał(a) o 17:45 Dlaczego niedźwiedzie polarne nie polują na pingwiny ? 0 ocen | na tak 0% 0 0 Odpowiedz Odpowiedzi MaDzIa102 odpowiedział(a) o 17:45 [LINK] 0 0 anciorkaodwtorka odpowiedział(a) o 17:54: [CENZURA]. -,- anibru200 odpowiedział(a) o 21:30: błąd sometimes odpowiedział(a) o 17:46 bo pingwny sa nie smaczne ;p 0 0 anciorkaodwtorka odpowiedział(a) o 17:53: ja się pytam na prawde a nie! Uważasz, że ktoś się myli? lub

dlaczego pingwiny nie boją się niedźwiedzi polarnych