Do czego mogą prowadzić błędy językowe? Mówi się, że błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Nawet najbardziej oczytany i piątkowy uczeń może się pomylić!
Język polski wcale nie jest tak prosty, jak mogłoby się nam wydawać. Na każdym kroku czekają błędy językowe: słowotwórcze, ortograficzne czy frazeologiczne. Z tymi ostatnimi jest duży problem. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jakie jest pierwotne znaczenie frazeologizmu, przez co wypowiadamy go błędnie.
nej polszczyzny błędy zostały podzielone na zewnętrznojęzykowe i wewnętrzno-językowe. W obrębie pierwszej grupy wymienia się błędy ortograficzne i inter-punkcyjne, zaś do drugiej grupy zaliczone zostały błędy systemowe (językowe) i stylistyczne, które autor nazywa błędami użycia. Wśród błędów językowych
Każdemu z nas zdarza się popełnić błąd podczas rozmowy z drugą osobą. Ocenianie, przesadne doradzanie czy porównywanie naszego rozmówcy z samym sobą, to tylko niektóre z działań, które mogą go do nas zniechęcić. Jakie rodzaje emocji mogą wywoływać w nas błędy w komunikacji? Czego nie powinniśmy mówić drugiej osobie, żeby czuła się przy nas komfortowo? Podpowiadamy.
Wykaz ten przedstawia zarówno środki językowe nielicujące ze stylem encyklopedycznym, jak i odstępstwa od skodyfikowanej ortografii i ogólnych wzorców polskiego języka standardowego (formy nienormatywne). Ma służyć podniesieniu poziomu artykułów Wikipedii przez wypunktowanie błędów i podanie zalecanych form, a gdy jest to celowe
Spróbuj wyjaśnić, na czym polegają błędy w poniższych zdaniach: • Mickiewicz spotykał różnych ludzi, od których zawsze coś wynosił. • Krasicki opisał w bajkach charaktery ludzkie.
Akceptowane błędy językowe. serving food / served food / serves food Akceptowane błędy językowe. serrve food / serv food / serveing food Akceptowane błędy ortograficzne. serve good food Uzupełnienie zgodne z treścią tekstu. 3.2. (an/the) apple and (a/the) carrot Dopuszcza się uzupełnienie luki formą rzeczownika w l.p.
73R69Jv. Zablokowany. Zamrożony. Zagubiony. Zestresowany. Onieśmielony. Czy któreś z tych określeń pasuje do tego, jak się czujesz, kiedy mówisz po angielsku, nawet jeżeli uczysz się go od wielu lat? Możliwe, że popełniasz pewne często spotykane błędy w nauce i przez to DUŻO trudniej jest ci osiągnąć postępy. Spróbujmy je naprawić! Chcę się z tobą podzielić 4 najczęściej popełnianymi błędami w nauce angielskiego po to, żebyś mógł je wyeliminować. Wyjaśnię ci, na czym polegają te błędy i jak je możesz naprawić. Częsty Błąd 1: Nigdy nie mówisz po angielskuĆwiczenia na mówienie po angielskuCzęsty Błąd 2: Uważasz, że nie masz czasuSposoby na znalezienie czasu na Błąd 3: Koncentrujesz się tylko na gramatyceSposoby na inne ćwiczeniaCzęsty Błąd 4: Brakuje ci planu na osiągnięcie płynności językowejSposoby na stworzenie planu Częsty Błąd 1: Nigdy nie mówisz po angielsku To akurat jest bardzo powszechny błąd. Jest tak wiele powodów, że nie ćwiczyłeś mówienia po angielsku. Nie masz czasu na lekcje angielskiego Nie używasz angielskiego w pracy Przez lata uczyłeś się reguł gramatycznych zamiast ćwiczyć mówienie po angielsku Nie znasz nikogo, z kim mógłbyś porozmawiać po angielsku Nie mieszkasz w kraju, w którym mówi się po angielsku Mówienie po angielsku onieśmiela cię/stresuje/przeraża Chcesz poczekać z mówieniem, aż najpierw nauczysz się 4000 słówek Twoja grupa na kursie angielskiego jest tak liczna, że nie masz szans, żeby się odezwać Brzmi znajomo? Tak, można znaleźć całą masę wymówek, ale powiem ci 2 rzeczy: WCIĄŻ możesz mówić po angielsku, nawet w takiej sytuacji, w jakiej akurat jesteś. Musisz potraktować swoją buzię jak każdy inny mięsień, który trzeba ćwiczyć i trenować pamięć mięśniową aparatu mowy. MUSISZ często ćwiczyć mówienie po angielsku, żeby nauczyć się dobrze mówić po angielsku. Taka jest prawda. I możesz coś z tym zrobić. Po pierwsze, poszukaj możliwości. Bez względu na to, gdzie mieszkasz, gdzie się uczysz ani jak się czujesz, jesteś w stanie znaleźć okazję do tego, żeby rozmawiać po angielsku – albo “na żywo”, albo online. A jeżeli mówienie po angielsku sprawia ci trudność, bo zwyczajnie się wstydzisz, to mam dla ciebie dobrą wiadomość. Nadal możesz coś z tym zrobić. Naprawdę. Co ważniejsze, możesz nabrać pewności siebie, nawet jeżeli jesteś nieśmiały. KLUCZEM jest rozmowa po angielsku z kimś, przy kim czujesz się komfortowo i bezpiecznie. Ćwiczenia na mówienie po angielsku Jeżeli nie wiesz, co z tym zrobić i jak zacząć mówić po angielsku, mam dla ciebie kilka pomysłów na początek Znajdź mniejszą grupę w szkole językowej Zorganizuj klub konwersacyjny ze znajomymi, którzy uczą się angielskiego Znajdź korepetytora Znajdź partnera do wymiany językowej “na żywo” albo online Dołącz do grupy albo klubu dla native speakerów języka angielskiego (jest ich CAŁKIEM SPORO!) – popytaj na przykład na jakiejś wyższej uczelni Ćwicz mówienie samodzielnie. Jak to robić znajdziesz w poście jak ćwiczyć mówienie po angielsku samodzielnie. Częsty Błąd 2: Uważasz, że nie masz czasu Tutaj mamy dwie opcje: Albo jesteś NAPRAWDĘ zajęty i uważasz, że nie masz czasu (ale czy na pewno?) Albo chodzisz na lekcje raz w tygodniu. W obu tych sytuacjach problem stanowi czas, ale z różnych powodów. Dobra wiadomość jest taka, że na oba problemy jest jedno rozwiązanie! Czy masz 15 minut dziennie na to, żeby posłuchać radia? Czy masz czas na to, żeby zrobić listę zakupów albo listę zadań do wykonania? Oglądasz od czasu do czasu jakieś wideo w internecie? Mówisz czasami do siebie (na głos albo w myślach)? Wszystkie te rzeczy możesz robić po angielsku. Prawda jest taka, że każdego dnia musisz trochę ćwiczyć angielski, żeby rozwinąć swoje umiejętności – rozumienie ze słuchu, pisanie po angielsku czy mówienie. Spróbuj chociaż część swojego życia prowadzić po angielsku. Zacznij od odrobiny. Na początek niech to będzie chociaż 5 minut dziennie. Zdziwisz się, jak duże postępy możesz zrobić przy tak małym wysiłku. Sposoby na znalezienie czasu na angielski. Czy zwykle przygotowujesz sobie listę spraw do załatwienia, listę zakupów albo robisz notatki? Czy do niektórych z tych rzeczy używasz smartfona? Zacznij to robić po angielsku! Czy to naprawdę pomoże ci w nauce? Tak. Te drobne codzienne zadania pomogą ci utrwalić codzienne słownictwo. Im częściej używasz określonych zwrotów po angielsku, tym lepiej zapisują się w twojej pamięci. Oto kilka codziennych czynności, które nie zabierają dużo czasu: Codzienne zadania i przypomnienia zapisuj po angielsku Czytaj/słuchaj wiadomości po angielsku Listę zakupów zapisuj po angielsku Kiedy jedziesz do pracy, włącz sobie ulubiony podcast po angielsku Mów do siebie na głos, kiedy gotujesz albo prowadzisz samochód Częsty Błąd 3: Koncentrujesz się tylko na gramatyce Myślisz sobie czasem, że im więcej zrobisz ćwiczeń z gramatyki, tym lepiej zrozumiesz język i będziesz mógł się nim swobodnie porozumiewać? Prosisz nauczyciela o więcej zadań gramatycznych, żeby lepiej się nauczyć angielskiego? Czy uczysz się na pamięć czasowników i słówek z listy? A co, jeżeli ci powiem, że to w żaden sposób nie pomoże ci osiągnąć zaawansowanego poziomu znajomości języka – ani mówionego, ani pisanego? Kiedy dochodzisz do poziomu średniozaawansowanego, MUSISZ zmienić metody nauki angielskiego. Najlepiej by było, żebyś je zmienił, jak tylko zacząłeś uczyć się angielskiego, ale zawsze możesz to zrobić. Im wcześniej, tym lepiej. Żeby naprawdę rozumieć i używać języka, musisz w nim czytać i go słyszeć, ale w takiej formie, w jakiej rzeczywiście się go używa. No i musisz ćwiczyć. Tak, to znaczy, że musisz mówić. Zamiast regułek gramatycznych i list słówek ucz się całych zdań. Ucz się w kontekście. Czytaj i słuchaj PRAWDZIWEGO języka – takiego, jakiego używa się współcześnie. Pamiętasz sposób na Błąd 2? Odrobina angielskiego każdego dnia zdziała więcej niż dużo angielskiego, ale tylko czasami. Postaraj się codziennie słuchać albo czytać po angielsku. Sposoby na inne ćwiczenia Ok, na co dzień masz bardzo mało czasu, ale postanawiasz wyrobić sobie nawyk codziennych ćwiczeń językowych. Co powinieneś robić? Oto kilka sposobów: Naucz się kilku nowych słówek, ale w kontekście (np. z opowiadania) Czytaj wiadomości po angielsku (chociaż te najważniejsze) W drodze do pracy słuchaj wiadomości po angielsku Słuchaj swojego ulubionego podcastu angielskiego Codziennie czytaj swój horoskop po angielsku Niektóre z tych rzeczy i tak na pewno robisz. Skoro tak, to zmień tylko język z polskiego na angielski. Częsty Błąd 4: Brakuje ci planu na osiągnięcie płynności językowej Chcesz się biegle posługiwać angielskim? Jeżeli tak, to świetnie! Ale mam do ciebie klika pytań: Czym jest płynność językowa? Jak ją rozpoznać? Jak dużo ci do niej brakuje? Skąd będziesz wiedział, że mówisz już płynnie? Wielu specjalistów zajmowało się tematem płynności językowej i często porównywano ją do góry. Jeżeli płynność jest górą, to masz dwie opcje: Stać u jej podnóża z zadartą głową i myśleć: “Och, tak bardzo chciałbym wejść na ten szczyt.” Albo przestać patrzeć w górę. Zacząć planować. Skompletować sprzęt. Ćwiczyć i trenować. Zrobić pierwszy krok. Później kolejny. I jeszcze następny. Robić tak każdego dnia. Wtedy zaczniesz się wspinać. Kiedy wchodzisz na górę, nie zawsze widzisz wierzchołek. Wiesz jednak, że on tam jest, a ty z każdym krokiem się do niego zbliżasz. Tak samo wygląda nauka języka. Pierwsza opcja to marzenie, nadzieja. Druga – to plan i podjęcie działania. Jak myślisz, która z nich doprowadzi cię do celu? Teraz mam do ciebie jeszcze kilka pytań: Co chcesz ZROBIĆ ze swoim angielskim? I jak możesz to osiągnąć? Plan (albo cel) + działanie (codzienne) = sukces Im lepiej wiesz DO CZEGO potrzebujesz angielskiego, tym łatwiej jest ci dobrać takie kroki, które pozwolą ci osiągnąć sukces. Czy wiesz, co będziesz robił ze swoim angielskim? Sposoby na stworzenie planu Poniżej prezentuję ci przykładowy plan działania razem z codziennymi krokami, które mogą doprowadzić do osiągnięcia celu. Oczywiście, kiedy już będziesz umiał coraz więcej, twoje plany będą się zmieniały. Opis sytuacji: Zajmujesz się w swojej firmie sprawami finansowymi. Czasami musisz prezentować sytuację finansową firmy albo omawiać projekty ze swoimi zagranicznymi partnerami i musisz to robić po angielsku. Zawsze się przy tym denerwujesz i chciałbyś w takich momentach radzić sobie lepiej. Plan działania: Nauczyć się słownictwa związanego z finansami, księgowością i ekonomią Poznać słownictwo używane do opisywania wykresów, tabel, danych i raportów Nauczyć się wyrażać po angielsku fakty i opinie Poznać zwroty związane z ryzykiem i z zarządzaniem ryzykiem Nauczyć się przewidywać i szacować po angielsku Codziennie kroki: W drodze do pracy słuchać raportów finansowych Podczas przerwy poświęcić 5-10 minut na czytanie artykułów finansowych Robić notatki po angielsku W domu ćwiczyć opisywanie tabel, wykresów firmy, analizowanie budżetu – oczywiście po angielsku W drodze z pracy na głos albo w myślach opisywać sobie stan finansowy firmy Uwaga: W tym przykładzie nie musisz wykonywać wszystkich tych działań codziennie – możesz wybrać jedną czynność na każdy dzień. Jednak im więcej uda ci się zrobić, tym szybciej sprawnie poradzisz sobie z tą tematyką po angielsku. Będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielisz się swoimi doświadczeniami w komentarzach. Jaka jest według ciebie najlepsza rada na nauczenie się angielskiego? Jeżeli ktoś cię spyta: “Jak mam poprawić swój angielski?,” co mu odpowiesz? Twój komentarz może komuś pomóc znaleźć rozwiązanie na jego problemy z językiem. Napisz też, jakie błędy ty popełniasz, ucząc się języka? I co robisz, żeby je wyeliminować? A jaki jest twój największy sukces w nauce angielskiego? Jak udało ci się go osiągnąć?
Błędy językowe to nic innego jak nieświadome odstępstwo od obowiązujących w naszym języku norm. Nie ulega wątpliwości, że język polski nie należy do najłatwiejszych. Zdarza się, że nawet rodowici Polacy mają problem z poprawną wymową i pisownią niektórych zwrotów i sformułowań. W związku z tym w serwisie jakiś czas temu pojawiło się top 30 najczęściej popełnianych błędów. Poznajmy je!W polszczyźnie niektóre zwroty potrafią przysporzyć sporych problemów nawet tym, którzy uważają, że nasz język nie ma przed nimi żadnych tajemnic. Niepodważalne jest, że troska o poprawność językową to indywidualny wybór każdego z nas. Aby nieco usprawnić naszą komunikację, pragniemy przedstawić wam 30 topowych błędów, które Polacy popełniają językowe popełniane najczęściej1. Przecinek przed „że”To jedna z tych zasad, którą systematycznie wpajano nam w szkole. Najwyższa pora, abyśmy raz na zawsze wyrzucili ją z pamięci. Przynajmniej w niektórych przypadkach. Spójniki złożone takie jak, tylko że, tyle że, mimo że to jednostki Wziąść czy wziąć?Odpowiedzi na to pytanie poszukuje większość Polaków. Ze względów etymologicznych i fleksyjnych ten czasownik zawsze przyjmuje formę wziąć. W tym przypadku nie ma miejsca na piszemy razem czy osobno?W tym przypadku wszystko zależy od kontekstu. Jakby, wyraz wprowadzający porównanie = razem. Jak by, sposób, dzięki któremu coś zostało wykonane = W dniu dzisiejszymTo nic innego jak klasyczne masło maślane. Obie części powyższej wypowiedzi, dzień i dzisiejszym znaczą dokładnie to Wszem i wobecWspółcześnie określenie zyskało znaczenie: wszystkim razem. Spójnik i nie ma w tym przypadku żadnego sensownego IżAby uniknąć powtórzenia „że” często decydujemy się na zastąpienie go „iż„. Językoznawcy jednoznacznie twierdzą, że do powtórzenia w jednym zdaniu lepiej jest nie Odnośnie doO wiele częściej słyszymy odnośnie czegoś niż odnośnie do czegoś. Pierwsze sformułowanie to nic innego jak zapożyczenie z języka rosyjskiego, które uznawane jest za błąd Przekonujący albo przekonywującyNiepoprawna forma to przekonywujący. To połączenie dwóch przyjętych form: przekonujący i @craftedbygcBłędy językowe popełniają nawet rodowici Polacy. 9. W cudzysłowie czy w cudzysłowiu?Rzeczowniki rodzaju męskiego w miejscowniku przybierają formę Z rzędu czy pod rząd?W tym przypadku jedyną dopuszczalną wersją jest: z rzędu, np. 10 dni z Razem czy osobno?Przyimki z rzeczownikami, liczebnikami, przysłówkami, zaimkami zawsze piszemy Rządzić i żądaćNajczęstsze błędy wynikają z podobieństwa brzmieniowego obydwu powyższych W każdym (bądź) razie…W tym przypadku doszło do połączenia identycznych znaczeniowo wyrazów. Powinniśmy zdecydować się na jeden z Wydaje się (być)Zapożyczenie z języka angielskiego od wyrazu seems to Dlatego… bo…Dlatego samo w sobie wystarczy, ponieważ wprowadza element Z wielkiej czy od wielkiej literyPoprawna forma to: od wielkiej Który mamy rok?Dwutysięczny dziewiętnasty czy dwa tysiące dziewiętnasty? Poprawna odpowiedź to dwa tysiące dziewiętnasty. Roczniki to nic innego jak liczebniki porządkowe, które wymagają odmiany tylko części dziesiętnych i Dlaczego ci ludzie…?„Ci” może być partykułą wzmacniającą lub zaimkiem. Nie wymaga wielkiej Zresztą co z resztą?Pierwszy wariant to klasyczny językowy zrost, w drugim natomiast Kłopotliwe liczebnikiPo dywizie, czyli krótkiej kresce: -, nie zapisujemy już cząstki Wszech czasówZawsze zapisujemy Naraz i na razNaraz to nic innego jak synonim słowa nagle, zaś na raz oznacza „na jeden raz„.23. Tylni czy tylny?Zmiękczanie tej końcówki to błąd językowy. Poprawna forma to Pod(d)awać w wątpliwośćW momencie wyrażania wątpliwości zapiszemy tylko jedno „d”.25. Półtorej czy półtora?W tym przypadku forma zależy od rzeczowników, do których się odnoszą. Jeśli rzeczownik ma rodzaj żeński- półtorej, męski- Dr. czy dr?Jeśli rzeczownik i jego skrót kończą się tą samą literą, zapominamy o Nad wyrazOznacza nic innego jak: Zagranicą za granicą, za granicą, a może zagranico?Każda forma jest poprawna. Wszystko zależy od kontekstu. Zagranicą to nadrzędnik od rzeczownika zagranica. Za granicą jesteśmy wtedy, gdy przekroczymy linię graniczną. Zagranico to, wołacz od Karać, kazać, karze, każePrzez podobieństwo fonetyczne i ortograficzne często, odmieniamy je Gdzie kropka?Kropka zamyka wypowiedzenie. Ma znaczną przewagę nad nawiasem i ZDJĘCIA: @eliottreynaWymowa i pisownia niektórych wyrazów i zwrotów przysparza masę problemów. @tranmautritamBłędy językowe popełniają nawet najlepsi. ZOBACZ TEŻ:Nie kupisz już tak łatwo futra. Nowe przepisy już wkrótceNie żyje dziecięca gwiazda filmowa. Zabiła ją choroba, miała 13 latSzczeniak 20 razy błagał pana, żeby dał mu wejść na kanapę. Za 21 puściły mu nerwyWiktoria Gąsiewska pozuje w sukni ślubnej. Gwiazda jest zaręczona z Adamem ZdrójkowskimZrobili Kożuchowskiej i Foremniak zdjęcia od dołu. Uznano, że starsza koleżanka zdeklasowała urodą20 minut roboty i rodzina upojona błogością. Najlepszy na świecie przepis na naleśniki z tajemniczym trikiem
Autor Magda Pułym Data 7 stycznia 2019 Kategoria Bez kategorii, content marketing, copywriting, poprawna polszczyzna Błądzić jest rzeczą ludzką, popełniać błędy – też. Nie dopuszcza się ich tylko ten, kto nic nie robi. Są jednak sytuacje, w których nie można pozwolić sobie na wymówki. Przykład? Rażący błąd ortograficzny na stronie głównej firmowego serwisu www może Cię sporo kosztować – przede wszystkim utratę powagi i wiarygodności. Skoro nie dbasz o poprawność językową strony internetowej, która ma być Twoją wizytówką, jak możesz zapewnić o jakości oferowanych usług czy produktów? To nie jedyny powód, dla którego warto dbać o poprawność językową. Poznaj pozostałe, a przede wszystkim sprawdź listę najczęściej popełnianych (i nie zawsze oczywistych!) błędów spotykanych w tekstach. Z tego wpisu dowiesz się: dlaczego na błędy trzeba w ogóle uważać i czemu nie zawsze jest to przejaw „nazizmu gramatycznego”, jakie są najczęstsze błędy językowe w tekstach użytkowych i jak się ich wystrzegać, gdzie szukać informacji dotyczących poprawności językowej i czemu autokorekta Worda może być zdradliwa, co zrobić, żeby uniknąć publikacji treści z błędami. Na początek ważne zastrzeżenie: artykuł piszę z punktu widzenia praktyka – na co dzień zajmuję się korektą treści. Dlatego naświetlam usterki językowe, które często dostrzegam w czytanych przez siebie tekstach. Pomijam również kwestię błędów ortograficznych. Przede wszystkim dlatego, że je dość skutecznie wychwytuje większość edytorów tekstów. Po drugie zaś, ponieważ te naprawdę rażące zdarzają się relatywnie rzadko (ale jak już się pojawią, to wprawiają w osłupienie…). Błędy językowe, czyli co? Czym tak naprawdę jest błąd językowy i jakie kryteria o tym decydują? Za błąd uznaje się odstępstwo od normy językowej obowiązującej w danym języku[1]. Trzeba jednak pamiętać, że sam język jest materią dość płynną i podlega nieustannym zmianom. Dlatego czasem trudno jest nadążyć za tym, co jest obecnie normą, co już nią nie jest, a co już za chwilę przestanie być błędem. Przykład? Pisownia „nie” z imiesłowami odmiennymi. Obecnie zapisujemy je co do zasady łącznie (np. niepalący, niezwyciężony), ale ta zmiana została oficjalnie wprowadzona… dopiero 20 lat temu uchwałą Rady Języka Polskiego[2]. Warto przy tym przypomnieć, że za błąd uznawana jest także tzw. hiperpoprawność, a więc nadmiernie restrykcyjne przestrzeganie językowych zasad. Oznacza to, że zbyt długie zastanawianie się nad każdym niuansem wypowiedzi to również droga donikąd. Trzeba więc zachować równowagę między troską o poprawność a zdroworozsądkowym, praktycznym podejściem – zwłaszcza, gdy w grę wchodzą teksty funkcjonalne, a nie krasomówcze popisy. Czy błędy językowe są naprawdę aż takie złe? Odkąd podjęłam się zadania czytania i korygowania tekstów innych autorów, dostrzegam wiele zjawisk językowych, które wcześniej w ogóle nie zwracały mojej uwagi. Stałam się, o zgrozo, „czytelnikiem specjalnej troski” (jak zwykł mawiać o studentach polonistyki jeden z moich wykładowców). Zaczęłam zauważać brakujące (lub zupełnie niepotrzebne) przecinki w artykułach prasowych, złe zastosowanie przypadków na ulotkach reklamowych, niekonsekwencje w zapisie na opakowaniach produktów… Co tu kryć – straciłam trochę przyjemności czytania za cenę zyskania znacznie większej świadomości językowej. Pytanie jednak, czy na „zwykłym czytelniku”, który koncentruje się na meritum tekstu, a nie na niuansach językoznawczych, błędy rzeczywiście wywierają jakiekolwiek wrażenie? Czy zmieniają sposób, w jaki odbiera on treści? To zależy od kilku czynników. Od tego, jak poważny jest błąd – te rażące (np. poważne błędy ortograficzne) będą biły po oczach i mogą spowodować, że czytelnik po prostu zrezygnuje z dalszego podążania za treścią, bo ta straci wiarygodność. Od liczby błędów w treści – jeden drobny, może pozostać niezauważony, ale już dwadzieścia popełnionych na przestrzeni dziesięciu zdań zwróci na siebie uwagę. Od tego, jak bardzo zaburzają one przekaz komunikatu – podstawowym celem języka, zarówno w mowie, jak i w piśmie, jest skuteczne przekazanie jakiejś informacji. Im więcej błędów, tym większy chaos komunikacyjny. Od kanału komunikacji – gdy błędy pojawiają się w rozmowach prywatnych, mogą przejść bez echa, ale już w oficjalnej korespondencji czy treściach promocyjnych mogą doprowadzić do poważnego zachwiania wizerunku osoby / marki, która je popełnia. Nie bez znaczenia pozostaje też indywidualny poziom świadomości językowej czytelnika oraz jego „stopień tolerancji” dla różnego rodzaju potknięć. Wniosek? O ile w komunikacji prywatnej i mniej oficjalnej błędy językowe bywają akceptowane, o tyle gdy publikujesz treści dla dużej grupy odbiorców, nie możesz sobie na nie pozwolić. Błędy: sprawiają, że treści są postrzegane jako mało wiarygodne pod względem merytorycznym, mogą wywołać negatywne odczucia – co przełoży się na pogorszenie wizerunku marki, zniechęcą do dalszego czytania, utrudniają skuteczne przekazanie komunikatu – często sprawiają, że treść jest po prostu niejasna Typowe błędy językowe w treściach użytkowych Czas przejść do konkretów, a więc do błędów, na które nierzadko można natrafić w tekstach użytkowych – tych o charakterze publicystycznym i reklamowym – zwłaszcza w Internecie. 1. Brak spójności w treściach To usterka, którą często można wychwycić, czytając kilka tekstów na tej samej stronie internetowej. Gdy na kolejnych podstronach brak konsekwencji i spójności w treściach (także pod względem stylistycznym) – czytelnik może się poczuć zdezorientowany. Najczęstsze błędy w tej kategorii dotyczą: sposobu zapisu nazwy marki – należy przyjąć jedną i jej się trzymać. Uwaga! Chodzi zarówno o to, czy nazwę się odmienia, czy nie, jak i o to, w jaki sposób jest ona zapisywana graficznie (wersalikami? kapitalikami?), zwrotu do czytelnika – gdy zaczynasz pisać teksty na „Ty”, trzymaj się tej formy na wszystkich podstronach, a jeśli wszędzie zwracasz się do czytelników per „Państwo” – również bądź konsekwentny. 2. Nadmiernie rozbudowane zdania Im prościej, tym lepiej. Zasadę tę warto wdrożyć również w pisanych przez siebie treściach. Długie, nadmiernie skomplikowane, złożone z wielu części składowych zdania to zły pomysł. Dlaczego? Z dwóch powodów. Czytelnik „odpadnie” po dwóch linijkach i przestanie czytać. Ponadto pojawia się większe ryzyko, że po drodze zgubisz gdzieś sens myśli i popełnisz błędy składniowe. Po co więc się na nie narażać, skoro można uprościć swoją wypowiedź? 3. Te nieszczęsne przecinki… Interpunkcja to pięta achillesowa wielu z nas. I ja muszę przyznać, że dopóki nie zaczęłam sama sprawdzać tekstów innych, nie dostrzegałam niektórych niuansów związanych z przecinkami. Z czego wynikają pomyłki? Wiele jest pokłosiem szkolnej nauki interpunkcji, w myśl której przecinek trzeba na przykład postawić przed każdym „że” (a wcale tak nie jest). A jakie pojawiają się najczęściej? a) Brak przecinka zamykającego zdanie wtrącone O tym, że trzeba postawić przecinek przed „który” wiedzą już dzieci w czwartej klasie. Ale bardzo często zapominamy o tym, że w sekwencji zdań wielokrotnie złożonych to zaczynające się od „który” jest nierzadko wtrąceniem. Przykład? Buty, które oferujemy w naszym sklepie, powstają ze starannie wyselekcjonowanych materiałów. Postawienie tego drugiego przecinka, który (całkiem logicznie) oddziela wtrącone zdanie od reszty, jest niczym domknięcie nawiasu w matematycznym równaniu. Jeśli tego nie zrobisz, całość może zacząć tracić sens. Spójrz na poniższe zdanie: Hotel oferuje komfortowe noclegi w pokojach, które są wyposażone w telewizor i łazienkę, oraz smaczne jedzenie. Jak pokazuje ten przykład, zdania wtrącone „wymuszają” czasem również konieczność wstawienia przecinka przed spójniki, przed którymi – co do zasady – ich być nie powinno. Pojawia się tu bowiem przecinek przed „oraz”. Nie do pomyślenia? Pominięcie go oznaczałoby utratę sensu zdania – wyszłoby na to, że… pokoje są wyposażone również w smaczne jedzenie. A przecież nie o to chodzi. Hotel oferuje noclegi (w pokojach z TV i łazienką) oraz wyżywienie. Logika przede wszystkim! b) Niepotrzebny przecinek w konstrukcjach „taki jak” W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów takich, jak… Przecinka między „taki” a „jak” nie ma w żadnym przypadku. Może się on jednak pojawić przed całym wyrażeniem: W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów, takich jak… – zwłaszcza gdy pojawia się po nim dłuższe wyliczenie. Możesz również ten przecinek zupełnie pominąć. c) Oddzielanie przecinkiem wyrażenia „mimo że” Choć przed „że” zasadniczo stosuje się przecinek, w utartych połączeniach występuje on przed całym określeniem albo nie ma go w ogóle – jeśli rozpoczyna ono zdanie. Czyli np.: Mimo że główną gałęzią naszej działalności jest produkcja opakowań, oferujemy również usługi poligraficzne. Ta zasada odnosi się również do wyrażeń typu: „chyba że”, „pomimo że”, „jako że” i podobnych. d) Brak przecinka przed imiesłowami na -ąc, -łszy itp. Przed imiesłowem przysłówkowym należy KONIECZNIE dodać przecinek. Jest on również potrzebny do zamknięcia całego wtrącenia (imiesłowowego równoważnika zdania). Np.: Współpracując z najlepszymi producentami obuwia z Włoch, rozszerzyliśmy działalność, otwierając sklepy w kolejnych pięciu miastach. e) Przecinek przed imiesłowami przymiotnikowymi (-ący, -any itp.) Co do zasady, o ile nie mamy do czynienia ze zdaniem wtrąconym, przecinka przed tymi imiesłowami się nie stawia. Oferujemy eleganckie buty włoskie wyróżniające się finezyjnym designem. Przecinek przed „wyróżniające się” byłby zupełnie niepotrzebny. A co, jeśli zdanie robi się zbyt długie i aż „prosi się” o przecinek? Wtedy można zamienić imiesłów na konstrukcję z „który” – w tym przypadku: „które wyróżniają się”. f) Brak przecinków pomiędzy zdaniami składowymi konstrukcji warunkowych typu: „jeśli…, to…” Jeśli zdecydujesz się z na współpracę z naszą firmą, możesz oczekiwać atrakcyjnych cen. O ile cząstkę „to” można śmiało pominąć (co polecam – im krócej, tym lepiej), o tyle przecinka już nie. g) Niepotrzebny przecinek przed „czy”, „albo”, „bądź”, „lub” Przed tymi spójnikami przecinka co do zasady się nie stawia, chyba że mamy do czynienia z ich powtórzeniem w jednym zdaniu (albo ze wspominanym wcześniej wtrąceniem). W praktyce więc: Jeśli masz pytania albo chcesz złożyć zamówienie, zadzwoń pod numer… Bez względu na to, czy chcesz złożyć zamówienie, czy zadać dodatkowe pytanie, skontaktuj się… h) Przecinek przed „a” Tu wszystko zależy od sytuacji. I tak: przecinek stawiamy, wyłącznie, gdy „a” oddziela kolejne segmenty zdania złożonego, np. Lubisz styl boho, a Twoja kolekcja ubrań potrzebuje odświeżenia? Nasz dział projektowy opracuje koncepcję, a dział produktowy wcieli ją w życie. przecinka nie stawiamy, gdy „a” znajduje się w konstrukcji „między X a Y” – czyli jak w piosence Grzegorza Turnaua: „między ciszą a ciszą”, a także w strukturach typu „Błędy językowe a skuteczność komunikacji”. 4. Błędy gramatyczne Gramatyka języka polskiego nie należy do łatwych. Odmiana przez przypadki, odmiana liczebników czy czasowników… Kto choć raz nie zastanowił się, czy pisze się „w cudzysłowiu” czy „w cudzysłowie”, niech pierwszy rzuci kamień! A oto kilka często powtarzających się potknięć z tego obszaru. a) Biernik a dopełniacz Nasza największa bolączka? Przypadki! A konkretniej – mylenie biernika z dopełniaczem. Trzeba przyznać, że to spore wyzwanie. Bo można na przykład trzymać i wąż, i węża. Sęk w tym, że w pierwszym przypadku chodzi najpewniej o wąż ogrodowy, a w drugim np. o anakondę czy pytona. Z czego wynika różnica? We wspomnianym przypadku – z różnicy rodzaju rzeczownika. Wąż ogrodowy zaliczymy do rodzaju męskorzeczowego, a węża – zwierzę do rodzaju męskozwierzęcego (gdy zastosuje się klasyfikację, która za podstawę bierze biernik). To jednak nie najważniejsza przyczyna problemów. Kluczowe kwestia dotyczy tego, jakim przypadkiem rządzi dany czasownik. Część z nich łączy się z biernikiem, a część z dopełniaczem. Na przykład: z dopełniaczem łączą się czasowniki: brakować (a więc brakuje mi stu złotych, a nie sto złotych), przestrzegać (przestrzegamy prawa, a nie prawo), szukać (a więc szukasz ciekawej oferty, a nie ciekawą ofertę) z biernikiem łączą się czasowniki: wypróbować (a więc: wypróbuj nowe połączenia, a nie wypróbuj nowych połączeń – jak w ulotce jednego z producentów lakierów hybrydowych, która wpadła w ręce „czytelnika specjalnej troski”), dostarczać (a więc: dostarczamy nowoczesne opakowania, a nie dostarczamy nowoczesnych opakowań). Tu jednak trzeba postawić, niestety, „gwiazdkę”. Pojawia się bowiem kwestia czasowników partytywnych, a więc tzw. cząstkowości. O co chodzi? Spójrz na przykłady: Pożyczył mi sto złotych. Pożyczył mi cukru. W pierwszej sytuacji „pożyczyć” łączy się z biernikiem, a drugiej – z dopełniaczem. Co może dziwić, oba zdania są jak najbardziej poprawne. Dlaczego? Ponieważ w pierwszej sytuacji „pożyczka” dotyczy określonej rzeczy stanowiącej całość (chodzi o konkretną sumę pieniędzy), w drugim zaś – o część czegoś. Pożyczył nie całe zapasy cukru, jakie miał w domu, a jakąś jego część, np. szklankę. I gdy chodzi o coś „częściowego” – wówczas stosujemy dopełniacz. Skomplikowane? No cóż, język polski nie bez powodu jest nazywany jednym z najtrudniejszych na świecie. Na pocieszenie: węgierski ma nie siedem, a 28 (sic!) przypadków. To dopiero musi być wyzwanie! b) Niezgodność podmiotu z orzeczeniem Przykład: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie jest przyczyną naszego sukcesu. W czym problem? W tym, że podmiot tego zdania jest wyliczeniem kilku rzeczy (to „kwalifikacje oraz doświadczenie”). A skoro tak, czasownik powinien przyjąć liczbę mnogą, czyli: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie są przyczyną naszego sukcesu. Ten błąd często zdarza się w bardziej złożonych zdaniach, takich jak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsza to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. Tu mamy do czynienia z równoważnikiem w środku zdania. I wszystko byłoby dobrze, gdyby wprowadzający go przymiotnik przyjął właściwą formę, a więc najważniejsze, czyli: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. W końcówce zdania, przy okazji, pojawiają się też usterki stylistyczne – niepotrzebna (i dość niefortunna) peryfraza. Znacznie lepiej brzmiałoby ono tak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to duży wybór kształtów oraz grubości kaset oraz krótki czas ich wykonania. c) problemy składniowe Jest ich wiele, ale najczęściej pojawiają się dwa: błędnie skonstruowane zdania imiesłowowe Spójrz na przykład: Pisząc tekst, dopadł ją głód. Intencją autora było prawdopodobnie stworzenie zdania o znaczeniu: „Kiedy pisała tekst, dopadł ją głód.” Albo „Pisząc tekst, zgłodniała.”. Teraz brzmi bardziej logicznie, prawda? Z czego więc wynika problem w pierwszym zdaniu? Z niezgodności podmiotów! W jego pierwszej części podmiotem jest „ona”, w drugiej zaś „głód”, a tak być po prostu nie może. Z błędnego zdania wynika bowiem, że to głód pisał tekst. „wrzucanie do jednego worka” I znowu przykład: Dobry copywriter zna i używa języka korzyści Niby brzmi dobrze, ale… nie do końca. Problem we wspomnianą już kwestią tego, że czasowniki rządzą przypadkiem rzeczownika. A w tej konkretnej sytuacji? „Znać” rządzi biernikiem, a „używać” – dopełniaczem. Dlatego nie można sobie pozwolić na skrót. Poprawnie będzie: „Dobry copywriter zna język korzyści i go używa”. Warto też wspomnieć o coraz częściej pojawiającej się formie „wydaje się być…” – np. w zdaniu „To wydaje się być ciekawe.” Poprawnie po polsku brzmi ono: „To wydaje się ciekawe”. A cząstka „być” jest kalką językową z angielskiego „seems to be”. 5. Błędy leksykalne Z mojego doświadczenia wynika, że pojawiają się dość często, choć w wielu sytuacjach mogą pozostać zupełnie niezauważone lub też… przestają być błędem, a powoli wkraczają do obszaru normy / zwyczaju językowego. Zanika np. różnica między „tą” a „tę” w bierniku – mało kto postrzega pierwszą formę, np. w połączeniach tą książkę, jako błąd (choć błędem nadal oficjalnie ona jest!). Czasem bywa tak, że niuanse znaczeniowe po prostu zapodziały się już gdzieś na przestrzeni lat. Tak jest w przypadku spójników „lub” oraz „albo”, które – jak się dowiedziałam całkiem niedawno – mają nieco inne znaczenie. Czy jednak rzeczywiście jest one dostrzegane przez użytkowników języka? Za wszystkich mówić nie mogę, ale intuicja podpowiada mi, że… nie do końca. Zapominając jednak o tych niuansach, warto wspomnieć o kilku kardynalnych błędach leksykalnych, które należy wyeliminować ze swoich tekstów. a) Pleonazmy i tautologie, czyli „masło maślane” i „cofanie do tyłu” Język dąży do ekonomii. A skoro tak, powtarzanie dwukrotnie tych samych informacji w jednym zdaniu jest zbędne. Dlatego błędne są np. takie zdania i sformułowania: Ważne są dla nas Twój komfort i wygoda.(Poprawnie: Ważny jest dla nas Twój komfort albo Ważna jest dla nas Twoja wygoda). Podstawowy składnik tego systemu to przede wszystkim panele dachowe. – „Przede wszystkim” jest tu zupełnie zbędne, bo mamy już „podstawowy”. Podobnie jest w zdaniu: Turyści przyjeżdżają tutaj przede wszystkim z dwóch podstawowych powodów. W tym przypadku jednak wyeliminowałabym raczej przymiotnik „podstawowych”. Od razu zrobi się bardziej przejrzyście. Warto wykreślić z pamięci również takie zbitki jak: „w dniu dzisiejszym” czy „okres czasu”, które są naleciałościami z języka rosyjskiego. b) błędy frazeologiczne Tu jako przykład warto podać wyrażenie „mierzyć siły na zamiary”, które często jest używane w znaczeniu podobnym do „nie porywaj się z motyką na słońce” (to jeden z do niedawna popełnianych przeze mnie „grzeszków”). Tymczasem jego faktyczny sens jest zupełnie przeciwny – chodzi o dostosowywanie sił do zamiarów, czyli stawianie sobie ambitnych celów i poszukiwanie środków, aby je zrealizować. Problemem jest też błędne używanie utartych wrażeń, takich jak choćby: pod rząd zamiast z rzędu, po najmniejszej linii oporu zamiast po linii najmniejszego oporu, w każdym bądź razie zamiast w każdym razie. Do tej kategorii można zaliczyć również niepoprawne stosowanie połączeń „z pomocą” oraz „za pomocą”. Przykładowo: Z pomocą naszej aplikacji szybko złożysz zamówienie. Brzmi poprawnie? Otóż nie do końca. Można coś z robić z pomocą KOGOŚ, ale już za pomocą (a jeszcze lepiej: przy pomocy) CZEGOŚ. c) błędy słownikowe Są związane z użyciem niewłaściwych słów w konkretnym kontekście językowym. mieć / posiadać Mój „ulubiony” przykład to nieuzasadnione posługiwanie się słowem „posiadać”. Samo w sobie nie jest ono oczywiście błędne. Wszystko jednak zależy od tego, jak się go użyje. Spójrz na te dwa zdania: W ofercie posiadamy profesjonalne kosmetyki marki… Oferujemy profesjonalne kosmetyki marki… „Posiadanie” jest tam potrzebne jak kwiatek do kożucha! Po pierwsze – zbędna peryfraza, która „pompuje” zdanie, dodając mu karykaturalnego patosu. A po drugie – „posiadać coś w ofercie”? No nie do końca. W ofercie (a lepiej: w asortymencie) można coś MIEĆ. Po prostu. Najlepiej jednak w ogóle starać się unikać takich utartych frazesów. Problem z „posiadać” na tym wyrażeniu się nie kończy. Ten bardzo słownikowy i dość napuszony wyraz chętnie stosuje się, pisząc w kontekście doświadczenia, maszyn, a nawet, o zgrozo, wad. Dlaczego to nie do końca poprawne? Ponieważ „posiadanie” to słowo o dużym ładunku semantycznym. Posiadać można ogromny majątek, całą wiedzę świata, luksusową willę… Wtedy zachowana jest spójność stylistyczna. Jak zatem zamienić tego „potworka” na coś bardziej strawnego? Oto kilka przykładów: posiadamy doświadczenie -> zdobyliśmy doświadczenie (dynamizuje wypowiedź), posiadamy wady -> mamy wady (ale czy w tekstach promocyjnych pisze się w ogóle wprost o wadach? Moim zdaniem – nie.) w ofercie posiadamy -> oferujemy / sprzedajemy / dystrybuujemy / asortyment poszerzyliśmy o… posiadamy certyfikaty -> uzyskaliśmy certyfikaty posiadamy park maszynowy -> zbudowaliśmy / mamy park maszynowy Warto też (choć to już kwestia stylu pisania) unikać powtarzanych do bólu kalek językowych, a także stylu urzędowego (o czym pisałam już tutaj). Oczywiście to tylko czubek góry lodowej. Błędów, które popełniamy, jest nieskończona ilość. To urok plastycznej materii, jaką jest język – zmienny, dynamiczny i z tysiącami wyjątków. Ale czy nie w tym tkwi jego piękno? Poprawne czy niepoprawne, czyli gdzie szukać informacji o tym, „jak się coś pisze” Przebrnąłeś już, Drogi Czytelniku, przez długą listę typowych usterek językowych. Czy zapamiętasz wszystkie zasady „ot tak”? To mało prawdopodobne. Pytanie jednak, co zrobić, gdy znowu dopadną Cię wątpliwości? 1. Kieruj się zasadą ograniczonego zaufania do autokorekty w edytorach tekstów. Mój Word niejeden raz wprowadził mnie w błąd albo samowolnie dokonał zmiany zupełnie bez sensu. Pamiętam, że gdy studiowałam jeszcze historię literatury, jedna ze starszych wersji MS Word uparcie korygowała nazwę grupy poetyckiej „Skamander” na „Skafander”. W nowszych jest już znacznie lepiej, ale system sprawdzania gramatyki nadal nie jest doskonały i uparcie podkreśla jako błędy np. przecinki przed zdaniami wtrąconymi i nie dostrzega innych niuansów. Screen z MS Word 2016 – system podkreślił przecinek przed „jako”, uznając go za błąd. Tymczasem pojawił się on tam ze względu na wtrącenie – i jest całkowicie uzasadniony. 2. Sięgnij do literatury fachowej Podstawa to słowniki poprawnościowe z „Wielkim słownikiem poprawnej polszczyzny” prof. Andrzeja Markowskiego na czele. Możesz zajrzeć także do „Kultury języka polskiego” tego samego autora albo do bardziej popularnonaukowej (i praktycznej) pozycji – „497 błędów” Łukasza Mackiewicza, która pojawiła się na rynku w grudniu 2018 roku, a zawiera ciekawe i przejrzyste wyjaśnienia językowe. 3. Internetowe poradnie językowe prawdę Ci powiedzą Szczególnie polecam Poradnię Językową PWN, w której do 2016 roku na pytania internautów odpowiadał „mistrz ciętej riposty”, prof. Mirosław Bańko. Jego ironiczne, ale bardzo merytoryczne odpowiedzi czasem bawią do łez, a przede wszystkim rozwiewają wątpliwości. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowo lub wyrażenie, które sprawia problemy, a wyskoczy lista pytań zadanych na ten temat. To prawdziwa kopalnia wiedzy praktycznej, która przy okazji pokazuje, jak wiele wątpliwości językowych mamy na co dzień. Screen ze strony Poradni Językowej PWN. Prof. Bańko, jak zawsze, w formie. Czy możliwe jest kompletne wyeliminowanie błędów językowych ze swoich wypowiedzi i tekstów? Osiągnięcie nieskazitelnej poprawności to zadanie niemal niewykonalne – zwłaszcza w pojedynkę. Dlaczego? Aby się udało, nie wystarczy samo poznanie reguł – szczególnie, gdy przyswoi się je w teorii, a nie w praktyce. Ja, jak już wspomniałam, zaczęłam używać języka nieco bardziej świadomie, gdy przeszłam na „ciemną stronę Mocy3”, nie tylko pisząc, ale i korygując treści innych. Jednak największym problemem jest obiektywne spojrzenie na przygotowane przez siebie treści. Sama wiem, że od czasu do czasu „porywa mnie wena” i, pisząc, tracę zupełnie z oczu powtórzenia czy literówki. Czy to oznacza, że kompletnie nie znam zasad, jakimi rządzi się język polski, albo świadomie je ignoruję? Nie do końca. Czasem po prostu emocje biorą górę, a mózg płata figle i nie pozwala dostrzec tego, co widoczne jak na dłoni. Właśnie dlatego tak ważną rolę w procesie przygotowywania treści odgrywa jej korekta dokonana przez „osobę trzecią”. Korektor nie jest emocjonalnie związany z tekstami i patrzy na nie pod bardziej technicznym kątem niż autor. Łatwiej jest mu więc wychwycić drobne potknięcia stylistyczne, brakujące przecinki czy dostrzec dywiz (-) niezamieniony w półpauzę (–)4 . W rezultacie pracy szerszego zespołu nad treścią teksty, które trafiają do publikacji, są wolne od usterek i… po prostu lepiej się je czyta. Podsumowując więc: Błędów należy unikać, ponieważ obniżają wartość estetyczną i merytoryczną tekstów i mogą osłabić wizerunek Twojej marki. Język jest pełen niuansów, których „zwykły użytkownik” nie zawsze dostrzega. Nie warto więc popadać w pułapkę hiperpoprawności. Aby mieć pewność, czy to, co piszesz, jest poprawne – sięgnij do merytorycznych źródeł. Literatura fachowa i internetowe poradnie językowe to prawdziwa skarbnica wiedzy. Po napisaniu daj swoje teksty do przeczytania innej osobie. Nawet jeśli nie będzie profesjonalnym korektorem, wychwyci usterki, których – jako autor – nie zauważysz. Wspólnie wypracujecie lepszą, bardziej przejrzystą wersję treści. Powodzenia w pisaniu! 1 – Za A. Markowski, Kultura języka polskiego, Warszawa 2005. 2 – 3 – Przez duże „M”, bo chodzi mi o nazwę własną wyciągniętą – jak cały ten zwrot – prosto z „Gwiezdnych Wojen”. 4 – Od stosowania długich myślników ponoć zupełnie odchodzimy – na wzór anglosaski.
Profesjonalni tłumacze w branży medycznej są niezbędni. Przy większej liczbie osób podróżujących i tych podejmujących decyzję o emigracji, szpitale i podmioty świadczące opiekę zdrowotną muszą pokonać bariery językowe i zapewnić wysokiej jakości tłumaczenia medyczne. W ten sposób każda osoba ma możliwość korzystać z wysokiego standardu i przede wszystkim mieć pewność, że np. do karty zdrowia czy historii choroby nie wkradł się błąd, który może doprowadzić do błędu lekarskiego, a w najgorszym scenariuszu doprowadzić do odpowiedniego specjalisty do tłumaczeń medycznych? Najbezpieczniej zwrócić się do ekspertów współpracujących z renomowanym biurem tłumaczeń. Zacznijmy od dokładnościPrzede wszystkim nie szkodzić (Primum non nocere) mawiał Hipokrates, to trudna obietnica, którą należy zachować, gdy bariery językowe zakłócają komunikację między lekarzami i pacjentami. Tłumaczenia medyczne mogą je przełamać. Jednak jakość ma ogromne znaczenie, gdy w nasze życie wkradł się powinno szukać się i współpracować z profesjonalistami. W dziedzinie medycyny praca z ekspertami jest niezbędna, ponieważ niedokładne tłumaczenia zagrażają bezpieczeństwu zdrowia i życia człowieka. Bo jak powiedział François Rabelais „Bez zdrowia życie nie jest życiem, życie nie jest do wyżycia”. Nasze życie może zależeć od niewłaściwego użycia słowa, zwłaszcza gdy błąd pojawia się w dokumentach medycznych, tj. opisy procedur medycznych lub instrukcje leczenia. Od dokumentów przemysłu farmaceutycznego, po notatki od lekarza aż po różne formularze, tylko ekspert ma prawo pracować z terminologią medyczną. Tłumacze medyczni:rozumieją terminy medyczne w oryginalnym języku i są w stanie przekazywać je w drugim języku, nie powodując zamieszania, ważą każde pojedyncze słowo, bowiem zdają sobie sprawę, że jeden błąd to nie tylko błąd w sztuce przekładu, ale błąd rzutujący na zdrowie i życie ludzkie, rozumieją różnice kulturowe,wiedzą, jak przekazywać ważne informacje w sposób dokładny i bezstronny, mają głęboką znajomość terminów medycznych zarówno w języku oryginalnym, jak i świadomy roli, jaką pełni tłumacz w procesie przekładania informacji medycznych z języka źródłowego na ten docelowy? Chcesz współpracować z prawdziwym profesjonalistą, który zna się na twoim sektorze i ma odpowiednie do tego kwalifikacje i umiejętności? Skonsultuj się z renomowanym biurem tłumaczeń, wewnętrzne testy i wymogi takich firm sprawiają, że pracują dla nich wyłącznie eksperci z najwyższej półki. Porozmawiajmy o kompetencjachKażda informacja w dokumencie medycznym jest ważna. Brakujące, zastąpione lub dodane słowo może mieć negatywne skutki i w efekcie narazić życie ludzi na niebezpieczeństwo. Tłumaczenie informacji medycznych to żadne kreatywne pisanie, a niezwykle poważne zadanie, którego zadaniem jest dostarczenie odbiorcy jasnych, prostych i zrozumiałych dla niego czego mogą prowadzić tłumaczenie zawierające błędy?Postawienie błędnej diagnozy, która może doprowadzić do nieodpowiedniego leczenia,nieoczekiwane efekty, jakie ma lek na daną osobę, ponieważ faktyczny skład różni się od tego, który znajduje się na etykiecie,niewłaściwie użycie sprzętu medycznego wynikające z tego, że instrukcje są niekompletne lub niejasne,odmowa leczenia przez pacjenta w wyniku braku zrozumienia informacji zawartych w formularzach szpitalnych,śmierć, gdy lekarze nie mogą zrozumieć wagi objawów jakości tłumaczenia medyczne są niezbędne przy poszukiwaniu wysokiej jakości usług w tej dziedzinie. Zarówno pacjenci, jak i instytucje medyczne muszą polegać na profesjonalnych tłumaczach medycznych.Rola wykwalifikowanych tłumaczy ma kluczowe znaczenie w zapewnianiu opieki zdrowotnej pacjentom pochodzących z innych powinien wyróżniać się tłumacz podejmujący się przekładów informacji medycznych?Wykształceniem i odpowiednimi kwalifikacjami zawodowymi, najlepiej specjalista w określonej dziedzinie medycyny,doświadczeniem i bogatym portfolio,profesjonalizmem poświadczonym referencjami od byłych klientów,dokładnością, przywiązywaniem uwagi do najmniejszych szczegółów, medyczne a przemysł farmaceutycznyInformacje medyczne mają także liczne grono odbiorców w sektorze przemysłu farmaceutycznego. Tutaj sprawa jakości tłumaczeń nie dotyczy tylko osób przemieszczających się po świecie, emigrantów czy migrantów, ale globalnego klienta, który mieszka w swojej ojczyźnie i udając się do apteki czy sklepu z produktami farmaceutycznymi bierze w swoje dłonie lek lub produkt pochodzący z zupełnie innego kraju. Każda firma działająca w tej branży musi przetłumaczyć i zlokalizować dokumenty techniczne dotyczące produkcyjnych i ich kontroli,prób klinicznych,instrukcji dla użytkownika,badań farmakologicznych,informacji umieszczonych na poważna i złożona praca wymagająca precyzyjnego posługiwania się niezwykle skomplikowaną branżową terminologią. Nawet najmniejszy błąd może kosztować firmę ogromne starty pieniądze, przekładać się na opóźnienia w sprzedaży czy w najgorszym przypadku skutkować problemami zdrowotnymi osób, które postanowią nabyć dany lek czy produkt mieć na uwadze, że każdy kraj ma własne prawa i przepisy, tłumacz nie może o tym zapomnieć. Bardzo często konieczne jest zlokalizowanie treści, aby zapewnić odbiorcom przydatne i zrozumiałe dla nich informacje. Są to te informacje, które pomagają lekarzom i pacjentom w podejmowaniu najlepszych decyzji i uświadamiają ich odnośnie ryzyka i możliwych komplikacji. W ten sposób pozostawiasz mniej miejsca na błędne interpretacje i błędy, ponieważ ludzie są w stanie zrozumieć instrukcje i z pracy z profesjonalnym tłumaczem medycznym są oczywiste. Niezależnie od tego, czy musisz przetłumaczyć etykietę na nowy lek, materiał na ulotki informacyjne do szpitala lub historię choroby pacjenta, współpraca z ekspertem z renomowanego biura tłumaczeń sprawia, że masz gwarancję, iż wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik. Nazywam się Maria Kozłowska i jestem rodowitą warszawianką. Od wielu lat mieszkam w Niemczech, gdzie pracuję w redakcji małej gazety jako dziennikarka. Swoją pracę bardzo lubię, bo daje mi niesamowitą radość z tworzenia i możliwość poznawania nowych ludzie. Sporo czytam i stale jestem na bieżąco z nowinkami. Moją pasją jest język niemiecki, a zdobyte doświadczenie i praktyka pozwalają mi pisać dla Państwa artykuły o ciekawej i interesującej tematyce. Poza pracą lubię obejrzeć dobry film z przyjaciółmi.
Izabela Wieczorek • Dominika dla Językowych Dylematów – styczeń 2013 © / obróbka zdjęcia: Sylwia Wiglusz (Melrose Studio) Tak jak zostało to polecone uczestnikom olimpiady dot. tematu „Polowanie na byki”, spróbuję omówić przykłady prozy polskiej lub polskich tłumaczeń autorów zagranicznych, gdzie, jak mniemam, specjalnie użyto niepoprawnych form językowych. W kryminale Zygmunta Miłoszewskiego „Ziarno prawdy” czytelnik znajduje wypowiedź: „Poszłem na policję, żeby może się dowiedzieli, bo on bywał i w Tarnobrzegu, i w Zawichoście, i w Dwikozach, i chyba Opatowie też”. Słowa wypowiada mężczyzna bezdomny, tzw. „menelik” (tak określał tego pokroju jegomości główny bohater, prokurator Szacki). Dlaczego wspomniałam o statusie społecznym owego mężczyzny? Dlatego, iż uważam, że ma to podstawowe znaczenie, stanowiąc powód zastosowania wspomnianego błędu językowego. Przede wszystkim należy zapytać, po co Miłoszewski postanowił zastosować akurat taki zabieg. Myślę, iż autor chciał oddać realizm rozmowy. Podkreślił on w ten sposób znaczącą różnicę między bohaterami, gdyż bezdomny mężczyzna wypowiada przytoczone zdanie podczas dialogu z Teodorem Szackim, cenionym na skalę krajową prokuratorem. Rozbieżność językowa między bohaterami jest zauważalna, wiąże się ona ze zróżnicowanym statusem społecznym. Cóż z tego wynika? Mniemam, że bohater stojący po stronie polskiego wymiaru sprawiedliwości, jak można się spodziewać, jest obeznany z normą językową. Natomiast bezdomnego mężczyznę – już po dość pobieżnej ocenie – można by uznać za człowieka, który z racji tego, że nie ma zbyt częstej styczności z językiem pisanym, popełnia takie błędy, jak wypowiedzenie słowa „poszłem” oraz niezastosowanie przyimka prostego „w” przed wyrazem „Opatowie”. Kolejnymi przykładami, które mogą stanowić pewnego rodzaju wyjątek w zapisie poprawnej polszczyzny, są cytaty: „Lubicie się hować (pisownia oryginalna) przed glinami i tymi wszystkimi, co się na nas gapią i się nas czepiają?”, „No bo przecież nalerzycie do tych 50 procent, prawda?”1. Sytuacja, w której padły te słowa, była dość skomplikowana, gdyż miała miejsce podczas zamieszek w Chicago lat sześćdziesiątych. Zacytowane zdania zostały przedrukowane z pewnej z gazet promującej rewolucyjne hasła wśród ludzi młodych, zazwyczaj studentów. Drukował je jeden z bohaterów książki – o imieniu Sebastian. Mężczyzna robił to nielegalnie i w dość stresujących oraz rozpraszających warunkach, podczas zgromadzenia tzw. kobiet wyzwolonych. Myślę, że zasugerowałam kilka powodów, dla których student mógł popełnić takiego rodzaju błędy językowe: stres, zdenerwowanie czy brak skupienia. Jednakże nie możemy wykluczyć również tego, że zadecydowała zwykła nieznajomość zasad ortografii języka. Jerzy Kozłowski w swoim przekładzie zaznaczył, iż jest to pisownia oryginalna. W jakim celu to zrobił? By ukazać, że Nathan Hill umyślnie zastosował zabieg użycia błędów językowych. Mamy więc do czynienia z kolejnym przykładem, w którym możliwe jest usprawiedliwienie dla celowego nagięcia normy języka. Autor powieści pragnął ukazać, w jakiej sytuacji był jeden z bohaterów książki. Miał na celu zobrazowanie czytelnikom powieści w sposób realistyczny trudnych warunków, w jakich ukazywała się gazeta. 1 Przytoczone słowa pochodzą z książki Niksy autorstwa Nathana Hilla, przetłumaczonej na język polski przez Jerzego Kozłowskiego, wyd. Znak, rok wydania: 2017. Izabela Wieczorek – licealistka, która w bieżącym roku (2018) podejdzie do egzaminu dojrzałości. Na co dzień zajmuje się pracą początkującego copywritera, zarówno na zlecenie jednej z witryn internetowych, jak i w nieco bardziej prywatnym wymiarze. Prócz tego tworzy amatorsko prozę, którą publikuje na blogu Na swym koncie ma również pracę wolontariacką jako recenzentka muzyki metalowej. Powyższy tekst jest fragmentem pracy pt. „Polowanie na byki” – błędy językowe we współczesnej polszczyźnie (Sfery występowania błędów i sposoby ich korygowania), napisanej w ramach uczestnictwa w XVIII Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego. Artykuł – w porozumieniu z autorką – został poprawiony i nieco przeredagowany przez redakcję Językowych Dylematów na potrzeby publikacji na naszej stronie.
do czego mogą prowadzić błędy językowe